środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział XXXV "Nie spodziewałam się, że to się stanie, że ja o tym zadecyduje..."

Siedzieliśmy w salonie. Ja z Jacobem. Jacob tulił mnie do siebie i głaskał po głowie.
-Jacob? -szepnęłam do Jacoba.
- Tak? - natychmiast zareagował Jacob
- Em... Jacob, czy mogę cię o coś spytać?
- O co tylko zechcesz... I nie musisz pytać o pozwolenie - uśmiechnął się blado.
- Jacob... Czy... Zostaniesz ze mną do końca, prawda? - powiedziałam cicho.
- Och, Nessie! Przecież wiesz że tak. - pocałował i przytulił jeszcze mocniej mnie Jacob.
- Wiem, wiem... Ale, chciałam się upewnić...
- Już na zawsze będę z tobą. Nigdy cię nie zostawię, zawszę będę przy Tobie...
- Bardzo ci dziękuję... Nie zasłużyłam na to wszystko z twojej strony...
- Renesmee, co ty wygadujesz?!
- Prawde. -odparłam
- Zasłużyłaś na coś o wiele więcej! -nic nie odpowiedziałam. Jacob był zły.
- Jacob... Jesteś na mnie zły, prawda? - zapytałam po chwili ciszy
- Jestem... - zrzedła mi mina - Ale nie na ciebie, Nessie... Na ciebie nigdy. Jestem zły na siebie... Za to że cię zostawiłem... Że przez to cię straciłem... - mówił Jacob. Zadrgała mu dolna warga, i moim oczom, ukazała się łza która wyciekła z kącika oka Jacoba.
Boże.
Zrobiło mi się strasznie żal Jacoba. Jak on musiał mnie kochać... Jak on mnie MUSI KOCHAĆ!
- Jacob! - rzuciłam mu się na szyję. Aż zaczęłam płakać- Wcale mnie nie straciłeś, wcale. Nadal jestem twoja i, nadal CIĘ KOCHAM! Nadal jestem...
- Och, Nessie... Spokojnie... Spokojnie...- Jacob byl bardzo zszokowany moim wyznaniem miłości i mam nadzieję że pozytywnie. Gdy się uspokoiłam Jacob spytał:
- Już dobrze?
- Tak...
- Cieszę się. -odparł spokojnie. Czyżby go w ogóle nie zainteresowało go to co powiedziałam?!
- Renesmee... to tak... Naprawdę? - spytał nadal nie dowierzając temu co usłyszał.
- Tak...
- och. - poczułam, że muszę mu coś jeszcze powiedzieć... Wzięłam jego twarz w obie moje dłonie i spojrzałam mu prosto w oczy... Głęboko w jego oczy, co zdarzylo się pierwszy raz, od naszej rozłąki.
-Jacob. Kocham Cię. Mimo tego co zrobiłeś. A tak naprawdę nie zrobiłeś niczego złego... I... -zawahałam się na moment- Nadal jestem twoją żoną. Nazywam się na Renesmee Carlie 'Nessie' Cullen- Black. I nic i nikt tego nie zmieni. Kocham cię ponad wszystko... I nie chcę cię znowu stracić... A... -mało co nie powiedziałam, że umrę za tydzień. Jacob patrzył jeszcze przez chwilę w moje oczy, a ja zastanawiałam się co w nich zobaczył. Po chwili ujął moją twarz w obie dłonie i złożył na moich ustach namiętny, i oczywiście delikatny pocałunek. Nie zamierzałam go przerwać...
- Och Nessie... Kocham cię.
-Ja ciebie też... -wychlipiałam.
-Nessie, czy... Ja o czymś nie wiem?-spytał po chwili. Musiałam mu powiedzieć...
- Jacob... Ja, dowiedziałam się przypadkiem, że... Że za tydzień... Umrę ... - Jacoba ta wiadomość była ogromnym szokiem. Wytłumaczyłam mu wszystko.
- I nie da się nic zrobić?
- Myślałam... Sama nie wierzę że to mówię... Myślałam żeby o pomoc poprosić... Volturii.
- Volturii? - zapytał Jasper. Okazało się, że wszyscy w sekundę pojawili się na dole
- Tak ja tez o tym myślałam. -przyznała się Bella.
- To nie jest taki zły pomysł... -mruknął Edward- Nie zaszkodzi spróbować. Carlisle, w Volterze chyba jest coś w rodzaju "sekretariatu", może znasz numer?
-oczywiście, już dzwonie. -i Carlisle miał już sluchawkę przy uchu
-Witam. Tu Carlisle Cullen. Czy mogę rozmawiać z Aro... Ach, tak tak. Rozumiem, lecz nalegam, ponieważ to sprawa życia i śmierci -mimo poważnej sytuacji, nie zapominal o zwrotach grzecznościowych- Och, wiataj Aro. Mi też jest miło. Słuchaj, chodzi o Renesmee... - i zaczęła się historia od początku.
-Dobrzę, dziękuję ci bardzo. Wszyscy ci dziękujemy -zakończył Carlisle -Będzą najwcześniej za 3 godziny
-Co takiego Aro powiedział? -dopytywałam się
-Że gdy jeszcze spotkali się z Johamem -ojcem Nahuela-  Powiedział im, że zna wampira, który ma pewien dar. Potrafi on bowiedz zmieniać działanie swego jadu. -wytłumaczył Edward.
-Co naprzykład potrafi? -spytała zaciekawiaona Rose.
-Jeśli serce nie bije od mniej niż piętnaście minut, potrafi zmienić człowieka w wampira, potrafi uleczyć, bądź przemienić umierającego człowieka, bez katuszy. Ale rzeby bez katuszy przemienić w wampira musi się naprawdę skupić. Potrafi, przemieniać pół-ludzi, pół-wampirów w pełnych wampirów. I... Potrafi zmieniać wampiry, w ludzi. -dokończył tata.
-Naprawdę??? -spytała podekscytowana Rose. Wiem, że zawsze chciała być człowiekiem... Nie chciałam jej tracić, gdyby stałą się człowiekiem... Nie była by już tą Rose, którą jest teraz.
-Ale ze skutniem ubocznym. Później ci to wytłumaczę... Nawet o tym nie myśl!- powiedział stanowczo Edward. "Mogę poprosić o krew?", zapytałąm tatę w myślach, chciało mi się pić... A reczjej temu czemuś. już mnie kopało.
-Ach, tak oczywiście. - i już podawał mi kubek z krwią.
-Dziękuję. -powiedziałam i zaczęłam pić

-Witam WAs moi drodzy -przywitał się Aro- Przepraszam ale szybciej się nei dało - wraz z Aro, przybyli, Marek, Jane i Alec. Tej ostatniej dwójki trochę się obawiałam.
-Nic nie szkodzi... -powiedział Carlisle, rozglądając się.
-Nie, tego wampira tu nie ma. wiemy gdzie jest. Ja, Marek i... Alec, pójdzsiemy po niego. A ty Jane zostaniesz tu.
-Dobrze -powiedziała, lecz przed tym wytrzeszczyła oczy. Tych troje już nie było.
-To ja pójdę na polowanie... -powiedziała i zaczęła wychodzić. W wampirzym tępie. Mama była szybsza. Zamknęłą już uchylane drzwi, i stanęła Jane na drodze.
-Dobrze. Pójdziemy z tobą. -uśmiechnęłą się złośliwie Bella. Emmet zachichotał.
-Idźcie, ja zostanę z Nessie i Jacobem -powiedział Carlisle i reszta wypełniła jego polecenie. Carlisle poleciał do swojego gabinetu.
-Jacob...? -zaczęłam
-Tak?
-A nic już nic... I tak pewnie będziesz przeciw.
-Nigdy nie masz pewności. No powiedz, Nessie, proszę.
-No...- już od bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo dawna chciałam o to spytać Jacoba, ale jakoś nie było okazji... i odwagi. Postanowiłam powiedzieć to otwarcie. -Jacob, czy gdybym przeżyła...
-Przeżyjesz.
-Dobra. To czy ty...
-Tak?
-CZy chciałbyś mieć ze mną dziecko? -zapadła chwila ciszy.
-Co? Dziecko?
-Oj. -jęknęłam- Zapomnij nie było pytania.  -spuściłam wzrok
-Och, Nessie!  - podniósł mnie i zakręcił w powietrzu - O niczym innym nie marzę!
-Serio?
-Serio. -zaśmiał się. spowrotem położył mnie na kanapie. I nagle nasze okrzyki radości przewał głośny trzask (kości) i towarzyszący mu mój głośny krzyk.

*******************************************************
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale za to jest bardzo długi rozdział. Następny będzie na 100% oczami Jacoba, na prośbę Asi :)

                                                                                                Karolina

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :))
    Czekam na kolejny !
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc: TEN BLOG JEST ABSOLUTNIE GENIALNY!!! Przeczytałam wszystko za jednym razem i jestem pod ogromnym wrażeniem ! C: Chcę więcej !!! <3

    OdpowiedzUsuń