sobota, 28 września 2013

Zakończenie

Tak, tak. Zakończenie. Koniec bloga. Tylko nie załamujecie się XD
    
Powiem wam dlaczego przestaje pisać bloga:
1. Nie mam czasu!
2. Nie mama czasu!
3. Nie mam czasu!

Tak. Każdego dnia mam szkołę muzyczną i podstawową XD
Nie mam już czasu. Nawet gdybym chciała to nie mogę :(
Coraz mniej osób wchodzi na bloga (tak wiem, że powyżej 5 000 wyświetleń to coś) coraz mniej osób zostawia komentarze. Może kiedyś wróce na bloga i znów nacznę pisać :)

Nie chcę was zostawiać z niczym, więc powiem wam jaką miałam wizję historii Nessie, w skócie. Wiem, że koncówka jest zabujcza XD 
Całuski ;3

    
          Nessie miała przeżyć i chciała mieć z nim dziecko ( =D )
Dowiedziała się podsłuchując rozmowy Edwarda z Carlisle'em, że nie może już mieć dzieci, że nie może mieć z wilkołakami  i wampirami. Jedynie z ludźmi i pół ludźmi pół wamprirami;(
Jest zbulwersowana, że nikt jej nie powiedział! Od razu biegnie się pakować aby wyjechać i pisze list do Jacoba. Gdy Nessie się pakuje przychodzi przed wcześnie Jacob. Bardzo się zaniepokoił gdy zobaczył, że Nessie się pakuje i na dodatek płacze i szloch. Pyta się jej co się stało ale Nessie nie chce z nim rozmawiać. Mówi, że musi zrobić przerwę, pause, że mu to wytłumaczy i wynagrodzi, lecz Jacob nie chce jej puścić. Nessie nie wytrzymuje i krzyczy Jacobowi prosto w twarz o całej sytuacji. Jacob tłumaczy, że ni musi wyjeżdżać, że nie musi być  w tym wszystkim sama. Nessie próbuje wyrwać się Jacobowi bez skutków. Jacob mówi że bez niej nie wytrzyma, a ona na to 'Wytrzymałeś dwa lata, to wytrzymasz jeszcze trochę... Jeśli naprawdę mnie kochasz, to daj mi odejść'
Jacob puszcza ją, ale po trzech dniach Jacob zaczyna jej szukać. Szuka przez tydzień i znajduje ją na Pięknej Wyspie Ness, gdy ogląda album z ich wspólnymi zdjęciami i cicho pochlipuje. Jakoś się godzą i zostają na wyspie razem przez dwa tygodnie. Przez ten czas depresja Nessie przechodzi (a przynajmniej maleje). Nasila się, gdy Emily rodzi trojaczki. dwóch chłopców - John i Taylor, oraz dziewczynkę - Olivie. Stara się tego nie ukazywać przy Emily, ale jest ciężko. Następnie ponownie przybywa Nahuel, gdy Nessie sama jest na polowaniu i zaczyna ją dręczyć. To już nie był jej przyjaciel. Nessie nie potrafi odgonić Nahuela aż się potyka i upada, nie mogąc się podnieść. Budzi się przy Jacob'ie. Jacob postanawia nie zostawiać jej na ani sekundę. 
Gdy Nessie ozdrowiała (depresja odeszła) Nessie chce iść do szkoły no i idzie :) Tam poznaje bardzo przystojnego i miłego Matt'a czuje się lekko zakochana, a Jacob jest o nią zazdrosny. Po jakimś czasie Nessie i Matt zaczynają ze sobą chodzić (Jacob nic o tym nie wie). W ostatniej klasie Liceum okazuje się, ze Matt ma jeszcze sześć dziewczyn ;( Nessie jest załamana. JAcob dowiaduje się o tym, że ze sobą chodzili. Nessie mu wszystko tłumaczy i Jacob wybacza ;D
      Teraz koniec złych rzeczy! Nastała radość, i są tylko drobne spory :)
Historia kończy się tak, że jest koniec świata (spada planetoida ogromnych rozmiarów)
I wszyscy trawfiają do nieba, gdzie są tylko wampiry, ale w każdej chwili Cullenowie mogą odwiedzić ludzi. Tam już są wiecznie szczęśliwi!!!


                                                                                                          Karolina


Ja tu jeszcze wróce :D

piątek, 20 września 2013

Rozdział 36 - Oczami Jacoba

Z ust Nessie wystrzeliła fontanna krwi. Szybko osunęła się na podłogę. Czy to dziedziczne?! Nessie cała się trzęsła. I znów miałem ją stracić. Najpierw Bella- choć to byłą Nessie- a teraz moja ukochana! Jeśli ona umrze, zabiję się, bo nic mi po niej nie zostanie... A ona, cały czas patrzyła mi w oczy.
-Jacob, Kocham Cię i Nigdy o Tym Nie zapominaj... Nie popełniaj głupstw- wychrypiała ostatkiem sił, jak gdyby wiedziała, co myślę. Jej oczy stały się nieprzytomne, a jej ciało...
-Carlisle! - krzyknąłem, ale okazało się, że doktor przygotowuje już cały arsenał. I wtedy do pokoju weszła ta mała Volturii. No ta mała Jane.
-To już?! -zapytałą zszokowana. A co ją w ogóle to obchodzi? Nessie, Cullenowie, ludzie, dobro...?
-Idź z tąd -warknąłem i wtedy ta mała, z zdjęła z oczu.. soczewki. I ukazałą się piękny złoty kolor.
-W czym mogę pomóc? -spytałą szybko.
-Nessie na stół i... możesz spróbować uśmierzyć jej ból -zakomenderował Carlisle. Jane w błyskawicznym tepie położyłą Nessie na stół operacyjny. Carlisle chwycił strzykawkę z morfiną.
-Nie!-krzyknęła Bella jako jedyna z reszty byla już przy Nessie.-to tylko pogorszy sprawę...-
chwyciła za skalpel i zaczęła rozcinać jej brzuch. Edward też się pojawić, pewnie szedl za Bellą. Wyjął z Nessie potwora i wybiegł z nim i bylo słychać trzaski. I wtedy wszedł ten wampir . Wszystko działo się tak szybkom Wampir podszedł do Nessie, skoncentrował się jak tylko mógł i wgryzł się Nessie w szyje.
-Teraz trzeba tylko czaka...

*********
Mija już dziesiąty dzień a NEssie nadal leżała na stole operacyjnym... Blada, nieruchoma, pusta... Edward z Bellą się pokłócili, a poszło o to, że Bella nie powiedziała mu prawdy o przemianie... Ich pierwasza poważna kłótnia stólecia.... Nahuel dawno poszedł i rzucił jakimś bezsensownym tekstem "Ta wasza córeczka to głupie dziecie jest. Nie wiem po co wgl starałęm się o nią, o taką glizde to nie warto ! " Za te słowa Rose rzuciłą się na niego i albo oderwała albo złąmała rękę, ale pomocy już od nas nie chciał
Serce Nessie, niby biło ale cicho... Bardzo cicho.
Serce Nessie nagle przestało bić. Wszyscy zamarli. Nastała długa chwila ciszy. I nagle Bella Zaczęła biec do Nessie krzycząc
-Nie!... To nie prawda nie!!! Nessie... Ona żyje! -Edward próbował ją odciągnc - zostaw mnie! ona żyje!!!
Rose.... Ty też?! ona... Ona....Nie...
-Bello Choc... -wzieła  ją Esme i Alice - wszystko będzie dobrze...-wszyscy zaczeli wychodzi... Tylko ja zostałem. Poczułem że coś straciłem... Ale nie teraz... Dawno. CZy ją Kochałem?
Nie wiem. Wiem że teraz jej już nie ma. I nic mnie tu dłużej nie trzyma... Zeszłam na dół idąc do reszty... Która gdzieś zniknęła.
-Jacob? -usłyszałem cichutki szept



przepraszam że nie pisałam ponad miesiąc, i że post taki krótki :(
posty sie będą pojawiać co tydzień lub dwa

Karolina

środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział XXXV "Nie spodziewałam się, że to się stanie, że ja o tym zadecyduje..."

Siedzieliśmy w salonie. Ja z Jacobem. Jacob tulił mnie do siebie i głaskał po głowie.
-Jacob? -szepnęłam do Jacoba.
- Tak? - natychmiast zareagował Jacob
- Em... Jacob, czy mogę cię o coś spytać?
- O co tylko zechcesz... I nie musisz pytać o pozwolenie - uśmiechnął się blado.
- Jacob... Czy... Zostaniesz ze mną do końca, prawda? - powiedziałam cicho.
- Och, Nessie! Przecież wiesz że tak. - pocałował i przytulił jeszcze mocniej mnie Jacob.
- Wiem, wiem... Ale, chciałam się upewnić...
- Już na zawsze będę z tobą. Nigdy cię nie zostawię, zawszę będę przy Tobie...
- Bardzo ci dziękuję... Nie zasłużyłam na to wszystko z twojej strony...
- Renesmee, co ty wygadujesz?!
- Prawde. -odparłam
- Zasłużyłaś na coś o wiele więcej! -nic nie odpowiedziałam. Jacob był zły.
- Jacob... Jesteś na mnie zły, prawda? - zapytałam po chwili ciszy
- Jestem... - zrzedła mi mina - Ale nie na ciebie, Nessie... Na ciebie nigdy. Jestem zły na siebie... Za to że cię zostawiłem... Że przez to cię straciłem... - mówił Jacob. Zadrgała mu dolna warga, i moim oczom, ukazała się łza która wyciekła z kącika oka Jacoba.
Boże.
Zrobiło mi się strasznie żal Jacoba. Jak on musiał mnie kochać... Jak on mnie MUSI KOCHAĆ!
- Jacob! - rzuciłam mu się na szyję. Aż zaczęłam płakać- Wcale mnie nie straciłeś, wcale. Nadal jestem twoja i, nadal CIĘ KOCHAM! Nadal jestem...
- Och, Nessie... Spokojnie... Spokojnie...- Jacob byl bardzo zszokowany moim wyznaniem miłości i mam nadzieję że pozytywnie. Gdy się uspokoiłam Jacob spytał:
- Już dobrze?
- Tak...
- Cieszę się. -odparł spokojnie. Czyżby go w ogóle nie zainteresowało go to co powiedziałam?!
- Renesmee... to tak... Naprawdę? - spytał nadal nie dowierzając temu co usłyszał.
- Tak...
- och. - poczułam, że muszę mu coś jeszcze powiedzieć... Wzięłam jego twarz w obie moje dłonie i spojrzałam mu prosto w oczy... Głęboko w jego oczy, co zdarzylo się pierwszy raz, od naszej rozłąki.
-Jacob. Kocham Cię. Mimo tego co zrobiłeś. A tak naprawdę nie zrobiłeś niczego złego... I... -zawahałam się na moment- Nadal jestem twoją żoną. Nazywam się na Renesmee Carlie 'Nessie' Cullen- Black. I nic i nikt tego nie zmieni. Kocham cię ponad wszystko... I nie chcę cię znowu stracić... A... -mało co nie powiedziałam, że umrę za tydzień. Jacob patrzył jeszcze przez chwilę w moje oczy, a ja zastanawiałam się co w nich zobaczył. Po chwili ujął moją twarz w obie dłonie i złożył na moich ustach namiętny, i oczywiście delikatny pocałunek. Nie zamierzałam go przerwać...
- Och Nessie... Kocham cię.
-Ja ciebie też... -wychlipiałam.
-Nessie, czy... Ja o czymś nie wiem?-spytał po chwili. Musiałam mu powiedzieć...
- Jacob... Ja, dowiedziałam się przypadkiem, że... Że za tydzień... Umrę ... - Jacoba ta wiadomość była ogromnym szokiem. Wytłumaczyłam mu wszystko.
- I nie da się nic zrobić?
- Myślałam... Sama nie wierzę że to mówię... Myślałam żeby o pomoc poprosić... Volturii.
- Volturii? - zapytał Jasper. Okazało się, że wszyscy w sekundę pojawili się na dole
- Tak ja tez o tym myślałam. -przyznała się Bella.
- To nie jest taki zły pomysł... -mruknął Edward- Nie zaszkodzi spróbować. Carlisle, w Volterze chyba jest coś w rodzaju "sekretariatu", może znasz numer?
-oczywiście, już dzwonie. -i Carlisle miał już sluchawkę przy uchu
-Witam. Tu Carlisle Cullen. Czy mogę rozmawiać z Aro... Ach, tak tak. Rozumiem, lecz nalegam, ponieważ to sprawa życia i śmierci -mimo poważnej sytuacji, nie zapominal o zwrotach grzecznościowych- Och, wiataj Aro. Mi też jest miło. Słuchaj, chodzi o Renesmee... - i zaczęła się historia od początku.
-Dobrzę, dziękuję ci bardzo. Wszyscy ci dziękujemy -zakończył Carlisle -Będzą najwcześniej za 3 godziny
-Co takiego Aro powiedział? -dopytywałam się
-Że gdy jeszcze spotkali się z Johamem -ojcem Nahuela-  Powiedział im, że zna wampira, który ma pewien dar. Potrafi on bowiedz zmieniać działanie swego jadu. -wytłumaczył Edward.
-Co naprzykład potrafi? -spytała zaciekawiaona Rose.
-Jeśli serce nie bije od mniej niż piętnaście minut, potrafi zmienić człowieka w wampira, potrafi uleczyć, bądź przemienić umierającego człowieka, bez katuszy. Ale rzeby bez katuszy przemienić w wampira musi się naprawdę skupić. Potrafi, przemieniać pół-ludzi, pół-wampirów w pełnych wampirów. I... Potrafi zmieniać wampiry, w ludzi. -dokończył tata.
-Naprawdę??? -spytała podekscytowana Rose. Wiem, że zawsze chciała być człowiekiem... Nie chciałam jej tracić, gdyby stałą się człowiekiem... Nie była by już tą Rose, którą jest teraz.
-Ale ze skutniem ubocznym. Później ci to wytłumaczę... Nawet o tym nie myśl!- powiedział stanowczo Edward. "Mogę poprosić o krew?", zapytałąm tatę w myślach, chciało mi się pić... A reczjej temu czemuś. już mnie kopało.
-Ach, tak oczywiście. - i już podawał mi kubek z krwią.
-Dziękuję. -powiedziałam i zaczęłam pić

-Witam WAs moi drodzy -przywitał się Aro- Przepraszam ale szybciej się nei dało - wraz z Aro, przybyli, Marek, Jane i Alec. Tej ostatniej dwójki trochę się obawiałam.
-Nic nie szkodzi... -powiedział Carlisle, rozglądając się.
-Nie, tego wampira tu nie ma. wiemy gdzie jest. Ja, Marek i... Alec, pójdzsiemy po niego. A ty Jane zostaniesz tu.
-Dobrze -powiedziała, lecz przed tym wytrzeszczyła oczy. Tych troje już nie było.
-To ja pójdę na polowanie... -powiedziała i zaczęła wychodzić. W wampirzym tępie. Mama była szybsza. Zamknęłą już uchylane drzwi, i stanęła Jane na drodze.
-Dobrze. Pójdziemy z tobą. -uśmiechnęłą się złośliwie Bella. Emmet zachichotał.
-Idźcie, ja zostanę z Nessie i Jacobem -powiedział Carlisle i reszta wypełniła jego polecenie. Carlisle poleciał do swojego gabinetu.
-Jacob...? -zaczęłam
-Tak?
-A nic już nic... I tak pewnie będziesz przeciw.
-Nigdy nie masz pewności. No powiedz, Nessie, proszę.
-No...- już od bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo dawna chciałam o to spytać Jacoba, ale jakoś nie było okazji... i odwagi. Postanowiłam powiedzieć to otwarcie. -Jacob, czy gdybym przeżyła...
-Przeżyjesz.
-Dobra. To czy ty...
-Tak?
-CZy chciałbyś mieć ze mną dziecko? -zapadła chwila ciszy.
-Co? Dziecko?
-Oj. -jęknęłam- Zapomnij nie było pytania.  -spuściłam wzrok
-Och, Nessie!  - podniósł mnie i zakręcił w powietrzu - O niczym innym nie marzę!
-Serio?
-Serio. -zaśmiał się. spowrotem położył mnie na kanapie. I nagle nasze okrzyki radości przewał głośny trzask (kości) i towarzyszący mu mój głośny krzyk.

*******************************************************
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale za to jest bardzo długi rozdział. Następny będzie na 100% oczami Jacoba, na prośbę Asi :)

                                                                                                Karolina

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział XXXIV "Ciąża"

Siedziałam dniami i nocami, nie sypiałam, byłam w kiepskim stanie a brzuch rosnął i z dnia na dzień było bliżej porodu, jesli porodem można było to nazwać. Sam prosił Jacob'a aby odstąpił pilnownie mnie komuś innemu i poszedl do lasu, lecz stawiał opór i niechciał mnie opuścić. Kazałam mu iść, lecz uparcie odmawiał. pewnego wieczoru, poprosiłam Bellę, aby okryła mnie tarczą i oczywiście się zgodziła. Edwardowi, się to trochę nie podobało, bo chciał wiedzieć co się dzieję, ale się nie kłócił. Jacob też się nie kłócił, ale wydawało mi się, że też wolał by, aby było wszystko wiadome (no i oczywiście moje myśli były im do tego bardzo potrzebne...) Teraz miałam już myśli tylko dla siebie. Mogłam przemyśleć pare sparaw na spokojnie, bez obaw że ktoś (mój kachany tata) będzie podsłuchiłał - i jak miał w zwyczaju- komentował. Może tak wszystko opowiem od początku.
                                                             Stan mojego zdrowia:
    Miał się nie najlepiej. Teraz, oprócz zadawanego przez płód mi bólu, doszło jeszcze łamanie kości. Poszło już jedno żebro. Było blisko do kręgosłupa, ponieważ były odłamki... I nadal są, ale ciężko się jest ich pozbyć. A, no i poszło jeszcze biodro. Ja tam różnicy nie odczówam, ponieważ praktycznie cały czas mnie coś boli. No i byłam jeszcze trochę... No dobra bardzo... Bylam okropnie wychudzona. Wyglądało to tak jabym była samym szkieletem, ale kości były pokryte skórą. Zadziwiające, jak łatwo mówie o moich krzywdach, z jaką lekkością... Chyba się po prostu przyzwyczaiłam. Zapomniałam dodać, że czasami wymiotuję, ale... Krwią. Nahuel twierdzi, że dziecko pochlania wszelki środki przeciw bólowe i nie będzie przyjmować ani ludzkich potraw, ani tych lekarstw... Jeśli nie dostanie tego czego chce będzie jeszcze gorzej. Czy naprawde może być gorzej?!

                                                            Moja dieta:
    Do czasu jadałam ludzkie jedzenie i jakieś płyny... Jakie to płyny były to mnie nie interesowało. To nie przynosiło dobrych efektów. Więc wymyśliliśmy, że może bym spróbowała... Krwi. Tak jak Bella, w końcu ja łaknęłam tego samego. Próbowaliśmy z krwią zwierzęcą, ale to nie był dobry pomysł. W prawdzie było lepiej, ale to zawsze była cisza przed burzą i potem była poworka z rozrywki. Musieliśmy spróbować z krwią ludzką... To pomogło, ale w przeciwieństwie do Belli (albo inaczej ; do mnie w Belli) płód nadal nie przyjmował ludziekg jedzenia. Teraz piłam już tylko krew... Wspaniale. I to jeszcze ludzką...

                                                           Towarzystwo:
    Wolałam rozmawiać z kobietami i najczęściel rozmawaiłam z Bellą i Rose. One jako jedyne mnie rozumiały najlepiej. Teraz czasu najwięcej spędzałam najwięcej z Jacobem... I z tego powodu sie cieszyłam. Niedawno właśnie go odzyskalam. Odzyskałam Jacob'a. Nie miałam zamiaru go stracić. Musialam z nim spędzać jak najwięcej czasu.
   Kiedyś gdy się kompałam, poprosiłam Esme, aby zostawiła mnie samą. Obejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam jak kobieta... Nie miałam... Jakby to określić...? Kobiecych kształtów? Tak, to chyba najtrafniejsze określenie. Byłam chuda, a mój brzuch duży, jak osobny organizm. On był drapieżnikiem, ą ja... Ofiarą Co to ma wspólnego z Jacob'em? I nawet z Nahuelem. Gdy tak sie oglądałam, do łazienki... Może inaczej. Drzwi do łazienki otworzyl Jacob. Lustro było duże więc Jacob bez trudu zobaczył mój stan... A w tle znalazł się Nahuel. Jego reakcja była dziwna i okropna. Najpierw pyrchnął, zaśmiał się i wesstchnął.
-Jacob... -szepnęłam tamtego momentu, zakrywając sie ręcznikiem... Zamknał drzwi i chyba nakrzyczał na Nahuela. Tak wogóle reakcja Nahuela bardzo mnie zasmuciła. Odebrałam to tak... Jakby nigdy mu na mnie nie zależało, nigdy mnie nie kochał (z tego to się akurat cieszyłam, ale na swój sposób), nigdy nie dażył mnie przyjaźnią, nigdy nie byłam dla niego kimś warznym, nigdy mu na mnie nie zależało... Czasami... Myślałam, że jemu bardzie zależy na tym co we mnie jest, niż na moim życiu. Jacob bardzo mnie pocieszał, i mówił, żo on nigdy mi czegoś takiego nie zrobi... Że nigdy mnie nie zostawi...

                                                           Moje Życie, Mój Czas:
      Jacob, nigdy mnie nie zostawi, ale... Czy nie zostawie go ja? Nie chciałam mu tego robić... Nie chciałam robić tego pozostałym. Nie mówiłam tego nikomu, ale... Prawdopodobnie... Nie... Nie przezyje tego, co ma się wydarzyć. Zniknę z ich życia... Ile czasu mi zostało? Tak dokładnie to nie wiem. Jakiś tydzień. Tdzień to był Maxymalny czas. Tydzień... ostał mi tylko tydzień z... Wieczności. niedawno posłuchałam rozmowe (co nie bylo zamierzane) Carlisle, z resztą rodziny. on sam mówił, że zostało mi maksymalnie tydzień. Tydzień życia. Te siedem dni, bardzo ceniłam. Chciałam ten czas wykorzystać jak najlepiej...


A więc podsumując:

Stan ogólny : Okropnie
Straty : Jakie straty, nie mam niczego, za tydzień umrę!
Co czuję : Coś strasznego, coś nie do opisania

                         Teraz jest 03.09.2013r.
            Od początku ciąży, minęły trzy tygodnie.
    Wygląda na to, że umrę dokładnie wtedy, kiedy przyszłam na świat.

Życie jest okropne...

*************************************************************
Ten rozdział był opisem przez Renesmee ciąży. Przepraszam jesli komuś się nie podobał, ale zabrakło mi trochę weny...
 Wyjaśnienie: "  Teraz jest 03.09.2013r." = Renesmee urodziła się 2006r. 10 września. Z racj, że prowadzę mojego bloga 5 lat po urodzeniu Renesmee, był rok 2011rok, i Jacob opuścil Renesmee na dwa lata i jest rok 2013r.
Jakoś tak się pokryło z naszą datą ;D
                                                                                            Proszę Was o Komentsy.
                                                                                One naprawdę motywują ;)


                                                         Karolina

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział XXXIII "Ciąg dalszy nastąpi"

Ogarnęła mnie ciemność. Okropna ciemność. Słyszałam głosy, dużo głosów, ale najczęściej głos  Jacob'a, bo jego głos był najgłośniejszy:
-Nessie!!! Nessie, słyszysz mnie?! Nessie!!! Daj znak życia, proszę!!! -krzyczał zrozpaczony. Tak bardzo chciałam mu odpowedzieć, lecz nie mogłam, spróbowałam, ale zamiast słów, z mego gardła wydbył się krzyk. Krzyki, piski i jęki. Zakrztusiłam się czymś, prawdopodobnie krwią... Kilka razy usłyszałam głos... Nahuela
-Nie wyjmiecie z niej dziecka, ono musi samo wyjść... Małe szanse są, żeby uratować Nessie, może dziecko, ale nie waszą córeczkę... -pyrchnął - Dzieci pół-wampirów, pół- ludzi są bardzo agresywne... -monolog Nahuela przerwał Jacob, coś mu musiał zrobić, wolalam nie wiedzieć co. Nie wytrzymywałam. Krzyknęłam na tyle głośno, na ile pozwalała mi zawartość tlenu. I ujżałam śwaitło. Swiatło lamp. Pęłno krwi...
-Jacob... -wykrztusiłam.
-Jestem Nessie. Trzymaj się...-natychmiast odpowiedział Jacob.
-Wtrzyknijcie jej coś na uśpienie... Dużo! -rozkazała Rose.
-To i tak nic nie da... -mruknął Nahuel- Dziecko to wszystko wchłonie... Da to może mały efekt...
-Zamknij się! -warknął Edward i wtrzyknąl mi chyba coś na uśpienie, bo juz nic nie słyszałam, nie widziałam i nie czułam.

                                                             ***
Leżałam na kanapie, a przynajmniej tak mi sie wydawało. Przekręciłam się na drugi bok i spróbowałam otworzyć oczy... coś tam otworzyłam ale oślepiło mnie światło.
-Nessie...Wszystko dobrze? -szepnął zaniepokojony Jacob. Zanim odpowiedziałam, mineło pare chwil, a przez nie pomacałam mój brzuch, sprawdzając czy wszystko jest już w normie. Ku mojemu zdziwnieniu, zamiast nie poczuć żadnego wybrzuszenia, poczułam jeszcze większe wybrzuszenie.
-T-tak... -zająkłam się- Ale... Co z...?
-Eh... Tak mi przykro Nessie...
-Chodzi o to, że... -zaczęła Rose- Że płód jest otoczony bardzo, ale to bardzo grubą powłoką, którą gdybysmy przebili... Nie miałabyś szans na przeżycie...
-Och... -Jęknęłam przestraszona. Czyli musiałam dotrwać do porodu, tak? Dlaczego, dlaczego ja?
-Nic się nie martw Nessie... -przytulil mnie Jacob, a ja wtulilam się w niego zrozpaczona. Jęknęłam, bo płód kopnął mnie z całej siły. Zaczęłam syczeć i stękać...
-Nessie! -podniósł głos Jacob
-Wszystko -wydyszałam - Wszystko w porządku... -lecz nie było... Nie chialam, by cierpial ktokolwiek niż ja... A złaszcza Jacob, mama, tata, Rose...
                   I nagle zdałam sobie sprawę, że cały czas słyszy. Spojrzałam na niego spanikowana.
-Renesmee, nie możesz tego przed nami kryć. -stwierdził Edward.
-Ale czego ma nie ukrywać? -spytał Jacob
-Tego, że wcale nie jest dobrze... -wyszeptał tata.
-Och, Nessie... -jęknął Jacob - Nie męcz się...
-A może... -zaczął Jasper, a tego sie nie spodziewałam. W takich sytuacjach nie zabierał zazwyczaj głosu. -przyspieszyć proces... Tak jak u Belli... Wykarmić bękarta... - i żebym nie musiala już dlużej cierpieć.
-To nie jest zły pomysł.- Zaczął Carlisle podając mi kubek z krwią -Możemy spróbować Nessie, czy tego chcesz?
-Oczywiście. Wszystko, byle bym juz nie... -wolałam nie kończyć.
-A więc pij. -pociągnęłam dużo krwi... -Działa... -zaczęłam chudnąć, a krew... Poprawiła mój stan zdrowia... tak w 0,5 % .
-A więc będziemy prowadzić ten proces, aż do samego końca

*************************************************************
To wszystko na dzisiaj! Przepraszam, że tak późno, ale automatyczne publikowanie mi nawala -.-
Następny post będzie pędzikiem :)

                                                                         Karolina