-Nessie, chodź do domu. Pokarzę ci coś. -powiedział Jacob. Tylko przytaknęłam, więcej nie potrafiłam powiedzieć.-
-Dobrze. A powiesz mi co to jest, czy to tajemnica?
-Zaraz się dowiesz.
-Gdzie jest Billy?
-Umówili się z Charlie'em na ryby na dzisiaj, i przyjadą jutro po południu.
-Ach tak. Nic mi mama nie mówiła.
-A to aż tak cię interesuje?
-No w sumie to nie tak bardzo
-Zamknij oczy...
-Ale po co?
-No zamknij te oczy i nie podglądaj. Poprowadze cię.
-No dobra... -powiedziałam pokonana. Kiedy wszliśmy do domu, wiedziałam że weszliśmy do pokoju Jacoba. Nie wytrzymałam i otworzyłam oczy.
-Nessie miałaś nie podglądać!
-Nie wytrzymałam... Ale widzę że robiłeś przemeblowanie, prawda? -Jego pokuj wyglądał zupełnie inaczej. Łóżko już zie zastawiało przejścia i nie zajmowało miejsca w całym pokoju.teraz Było mniejsze, ale odpowiednie na rozmiar Jacoba. Zamiast rzeczy które zawsze walały się po całym pokoju były szafki, a koło nich biurko. Na suficie wisiał, nie wielki acz dawający duże oświetlenie, piękny żyrandol. Chodź pokój był mały i kiedyś wyglądał jak chlew, teraz przypominał pokój z bajki.
-Tak... Troche było przy tym roboty... Podoba ci się?
-Tak jest wspaniały! Idealny! Ale sam tego nie zrobiłeś. Jeśli się nie mylę.... a na pewno się nie mylę, to pomógł ci Jared, i Quil... No i może Seth, prawda?
-Skąd ty to wszystko wiesz dziewczyno?
-Mam swoje źródła... To co miałeś mi pokazać? Hmm? - Zaczął wyjmować coś z szuflady. To coś było w małym pudełeczku.
-Należał do mojej mamy. Miałem dać ci go... w tą noc ale....
-Piękny. - Był to złoty pierścionek z jakimś kryształkiem w środku. Był przepiękny.-
-Ten kamień to szfir.
-Jest cudowny...
-Ale?
-Ale nie mógł być srebrny? To bardzo cenny pierścionek.
-Możemy zmienić jeśli chcesz, zamias złotego srebrny, zamiast szfiru diament..
-Nie nie. Nic nie musimy zmieniać. Jest w sam raz. Po prostu idealny. - Jacob podszedł do mnie i włożył mi pierścionek.
-Czy zostaniesz moją żoną panno Cullen?
-Tak, Panie Black! -po czym pocałował mnie czule.- Jacob zastanawiam się... Czy ryzykować, i dać Alice zrobić przyjęcie i dekorację i suknie.... A może lepiej żeby zrobiła to Esme. Wie co się mi podoba. Wiem wiem, Alice będzie przykro no ale, jest mądra, nawet bradzo mądra ,więc chyba zrozumie nie? Jak uważasz?
-Ja uważam żeby dekorację, wesele i sukienke, zrobiła Bella. Ma dobry gust. Albo niech zrobi to Alice i Bella. Razem zrobią coś pięknego. Na ślubie Belli tak było. Alice zawsze robi wystawną dekorację, a Bella stara się wszystko zrobić tak aby ci się podobało. Razem zrobią idealną sukienkę, dekorację i oczywiście wesele.
-Chyba masz rację. Odwieziesz mnie do domu? No wiesz kwestia zaproszeń. Wszystko chciałabym żeby ślub był... Za tydzień. Tak około. Myślałam o 1 sierpniu. Co ty na to?
-Dla mnie może być. A dziewczyny też się wyrobią.
-Eh! Odwieź mnie już. Muszę acząć pisać zaproszenia. A Charliemu i Billemu powiemu osobiście.
-Dobrze. Chodź odwiozę cię.
-Hej mamo! Jestem... Znaczy jesteśmy.
-Witaj Jacob! -zaświergotała Alice-
-Witaj... Alice! Jak dawno się nie widzieliśmy. Aż trzy dni temu. -powiedział sarkastycznie Jacob-
-Słuchajcie, chcemy wam coś ogłosić. Z Jacobem bieżemy ślub, pierwszego sierpnia. Postanowiliśmy, że dekoracją, weselem i sukienką i resztą rzeczy, zajmie się, Bella.... -Alice zrzedła mina-
-Och Nessie! A ja byłam taka szczęśliwa!
-Pozwolisz mi dokończyć? Dziękuję.- Emmet zaśmiał się- Jak powiedziałam, że dekoracją, weselem i sukienką i resztą rzeczy, zajmie się, Bella z Alice. -Alice aż podskoczyła z radości.- Charliemu i Billemu powiemy osobiście, a reszcie tradycyjnie wyślemy życzenia. Tylko.... Co z Rene?
-Nie możemy jej powiedzieć. -powiedział Carlisle-
-Rene zna oficjalną wersję zdarzeń. Taką że Bella jest zdrowa i że są z Edwardem szczęślwi... i nie mają dziecka. -Powiedziała Esme-
-Rozumiem. Idę zająć się pisaniem zaproszeń... -Dlaczego akurat teraz musiałam ziewnąć-
-Nie nie. Ja się zajmę tym z Edwardem i Rose, a ty idź spać moja droga. - powiedziała Bella-
-Dobrze już dobrze.
-Bardzo ładny pierścionek... -szepnęła mi Alice-
-Alice my wszystko słyszymy. -powiedział jej Edward
Wstałam wyjątkowo o 7:32. Bardzo się cieszyłam że wszystko wróciło do normy, i bieżemy ślub z Jacobem. Nagle świat nabrał barw. Ubrałam się w fioletową bluzkę z krótkimi rękawami i w jeansow spodnie do kolan. Pobiegłam do łazienki, trochę się ogarnąć. Kiedy stanęłam przed lutrem, uznałam zę trochę się pośpieszyłam z tym wszystkim. Włosy miałam całe w kołtunach. Były rozwalone... Calutkie rozwalone. Starałam się je uczesać ale nic z tego. Postanowiłam wziąć prysznic. Umyłam włosy i zęby i zbiegłam na dół.
-Hej! Zjem coś i idę do Jacoba...
-Ness jest 8:12. Nie za wcześniej? Jak znam Jacoba to jeszcze śpi... - Powiedziała Bella-
-Bardzo mocno śpi... - Dodała Alice z Edwardem-
-Ness, siądź i uspokój się. Z tego co wiem pomaga wdech i wydech. Spróbuj. - powiedział Jazz-
-Och! Nie wytrzymam. Nie usiedze w miejscu. A poza tym nie jestem głodna. A jeśli Jacob śpi to go obudze i...
-Nessie, Charlie z Billym przyjedzie wcześniej ale około... 9:16 -powiedziała Alice-
-Ale...
-Bo cię zmusze. Wiesz że potrafie to zrobić.- powiedział do mnie Jazz-
-No dobra... Mamy sok pomarańczowy? -
-Coś się znajdzie... Jest!- powiedziała Rose wyjmując sok z lodówki.
-Jak można to pić? - zachichotał Emmet- To nie normalne. Tego nie da się pić.
-A widzisz. Jednak można.
-Nessie, posiedzisz chwile i do niego polecisz. Nic sie nie martw - Powiedziała Esme-
-Jesteś dziś w gorącej wodzie kompana. Powinnaś tak mieć w dzień ślubu, a nie tydzień przed. -Powiedział Carlise-
- A i w ogóle dziś robimy sukienkę więc masz się wstawić o 17:39 na przymiarkę. Zrozumiano? -powiedziała Alice-
-Tak tak. Zrozumiałam. Dotarło do mnie... Mogę już iść?
-No idź idź już. Nie zniosę już tego. -powiedział sarkastycznie Edward-
-Tylko uważaj. I pamiętaj "O 17:39 przymiarka" -Powiedzielismy równo z Bellą-
-Dobrze. Będę pamiętać. Do zobaczenia!
-Jacob!!! Wstawaj!!! Dzyń dzyń!!! Wstawaj!!! Pobudka!!! Licho nie śpi wię ty też nie !!!- Wrzeszczałam żeby obudzić Jacoba-
-Czego tam? Ness Charlie z Billym przyjadą za... Za jakieś 4 godziny!
-Nie przyjadą wcześniej. Alice to widziała. Ubieraj się bo właśnie nadjeżdżają.
-Kurcze.... Trzeba było tak od razu... -powiedział potykając się w drodze do łazienki-
-Pośpiesz się!!! Właśnie otwierają drzwi!
-Już jestem... - powiedział zdyszany -Może być?
-Może.
- Hej dzieci! Co wy tu robicie?
-Witaj Charlie! Witaj Billy! -Powitałam ich uściskiem-
-Jakieś przyjęcie powitalne czy co? -powiedział Charlie-
-Nie jak młodzi przychodzą o 9:16, na pewno nie chodzi o przyjęcie! Przewraca ci się w głowie od tych ryb! -Zażartował Billy-
-Chcemy z Ness wam coś powiedzieć. Chodzcie do... Kuchni to wam powiemy-Kiedy zasiedlismy do stołu Jacob był bardziej spięty niż ja.
-Powiem w prost. Bierzemy z Jacobem ślub za tydzień 1 sierpnia. Chcieliśmy wam powiedzieć o tym osobiście. Mamy nadzieję że nie macie niczego nam za złe.
-Oczywiście że nie. To wspaniała wiadomość Nessie! -powiedział Charlie-
-Tak bardzo się cieszymy! Oczywiście będziemy! -powiedział Billy-
-Zostaniecie jeszcze? Tak do obiadu? Co wy na to? Mama chuba się zgodzi co Ness? -Spytał Charlie-
-Czywiście że sie zgodzi , i oczywiście że zostaniemy.
Później każdy dzień trawał tak samo. Ja wysyłałam zaproszenia, i chodziłam na przymiarki, nie mogąc obaczyć dekoracji, a Jacob użerał się z Rose, Edwardem, Esme i Carlisem o garnitur, i całą reszte.
I w końcu nadszedł ten dzień, zamiast chmur świeciło słońce. Było bardzo ciepło, więc bardzo się cieszyłam, ale bardzo chciałam żeby nie było tak jak w tamten dzień. To by było straszne gdybym ja (albo Jacob, chodź to mało prawdopodobne) uciekła z przed ołtarza. Kiedy wstałam była 11:48,a Mój Ślub zaczynał się, o 15:35 ponieważ wcześniej moja rodzina by się nie wstawiła na mój ślub. dziś pierwszy raz zobacze swoja suknię ślubną, ekoracje i cała reszte. Narazie ubrałam zielona bluzke na ramiaczkach i krótkie zielone spodnie. Na dole nikogo nie zastałam, była tylko kartecza :
" Hej Nessie! Jak widzisz nikogo nie ma w domu. Ja z Bella szukujemy sukienkę... i kucimy sie o twoja fryzurę, Rose z Emmetem, poprawiają niektóre szczegóły, a Carlise, Esme, Jazzper i Edward, rozprawiają sie z Jacobem (Nie martw się włos mu z głowy nie spadnie. Wstawi sie o ustalonej godzinie.) Zjedz cos i przyjdź pod nasz dom. Wiem że my powinnysmy przyjść pod wasz domek kamienny, ale sukienka by sie poplamiła, a to była by wielka szkoda. Nie obawiaj sie że pozwole ci wszstko obejrzeć, będę na ciebie czekać przed domem.
Do zobaczenia!
Alice i Bella "
Ach ta Alice! No cóż zrobić. Niczego nie moge zobaczyć. nic a nic. Myslałam że mama sie za mna wstawi, bo sama nie była zadowolona kiedy Alice nie pozwoliła jej niczego oglądać. Mówi się trudno. Najwarzniejsze było to, eby ślub się udał i był doskonały. Zjadłam kanapke z sałatą i pomidorem, wipiłam herbate z miodem i pobiegłam pod dom, do Alice i Belli.
-Witaj Nessie! Jak samopoczucie? - Spytala Alice-
-Boje sie że albo zemdleje gdy zobaczę dekoracje po raz pierwszy, albo gdy zobacze Jacoba i nikt nie będzie mnie potrafił obudzić, po tym wszystkim jacob ucieknie z przed ołtarza, ja go będę gonić po czym wpadne na drzewo, ockne sie za 39 minut i go nie dogonie i go nigdy nie znajde i zostane stara panną na wie- cznośc
-Rozumiem że czujesz się świetnie?
-Tak doskonale.
-Chodź, Bella czeka na górze, z piękną suknią ślubną.
-Super! Aż tryskam radością. Chociaż to mogę zobaczyc
-Och Nessie! Nie musisz tryskać radością! Wystarczy że będziesz się cieszyć. Zwyczajnie cieszyć.
-To juz lepiej chodźmy... -westchnęłam pokonana-
-Oto ona. Piekna co? -poiwedziała Bella prezętując piękna białą suknię ślubną-
-Jest przepiękna! Idealna! Jacob miał rację żebyś zajęła się tym z Alice! - Suknia była gładka i miękka niczym obłok. Była błyszcząca w czterech miejscach. Z tyłu po bokach i na przodzie. Dekold też błyszczał ale nie aż tak jak dół sukienki. Były na nim rozmaite wzorki. Welon był tak samo gładki jak suknia, ale cały, bez wyjatku błyszczał. połyskiwał tak jak wampiry w słońcu... Bukiet, był wykonany z czerwonych i białych róż, owiniety wstążką, która miała kolor moich rumieńców. Wszystko było idealne.
-Teraz zajmiemy sie fryzurą! - zaświergotała Alice-
-Już sie boje - powiedziałam po czym powlokłam sie na krzesło przed lustrem.
-Nessie, nie będzie tak źle... Tak myslę... Do dzieła! -powiedziała Bella, niezbyt przekonana-
-Zrobimy jej warkocz, z czterech... - powiedziała Alice
-O nie! Zrobimy jej koka. - Zawtórnała jej Bella-
-Nie ma mowy! możeby jej zrobić....
-Nie nie, zrobimy jej...
-Tylko spróbuj!... -wykócały sie jeszcze przez godzinę i czternaście minut. W tym czasie myslałam o tym co się będzie dalej działo. W czasie ojego rozmyslania Bella powiedziała i szarpnęła za moje włosy (nie żeby mi je urwać)
- Zróbmy jej rozpuszczone, i tu wczepmy małą czerwona różę.
-Tak idealnie!
-Mamo uratowałaś mi zycie i małżeństwo! Już chciałam z tąd uciec! jest już.... Ojej!! -krzyknęłam patrzac na zegarek.-jest już 15: 27! Gdzie tata?! Sa już goście?!
-Tak już są i tata zaraz po ciebie przyjdzie spokojnie. Tak jak mówił Jazz, wdech i wydech... Spo-koj-nie...- powiedziała Alice-
-Ok. Opanuje się...- pczym zrobiłam to o mi powiedziała Alice-
-Nessie! Gdzie jesteś?-Spytał Edward-
-Tu jestem tato!
-Chodźmy już Nessie! Chyba nie chcesz sie spóźnić na swój własny ślub prawda?
-Ide juz ide.- po czym podałam tacie rękę, i poszłam z nim na dół. Kiedy usłyszałam muzykę serce zabiło mi mocniej-
-Gotowa.
-Nie. Musisz być gotowy by mnie złapać, gdy zemdleje.
-Rozumiem że wszystko jest okay więc...Możemy iść. Chodź - Wyszlismy na ogródek. Wszystko było piekne! Białe i czerwone wstążki... Wszystko było biało czerwone! I nagle BUM... Zobaczyłam... Mojego męża... Mojego Jacoba...
Dzięki że czytacie mojego bloga. Dość długo pisałam en rozdział, ale opłaciło się. Chciałabym was prosić żebyście zostawiali jakieś proste komentarze, bo chce wiedzieć kto tu zagląda. Nie musicie się jakos rozpisywać czy coś wystarczy :"Fajny post' "ciegle czytam twojego bloga bardzo mi sie podoba" "Mnie tam nie zachwyca...' "Beznadziejnie", bardzo bym o to prosiła. Jeszcze raz Wesołych Świąt wam życzę!
Pozdrawiam was serdecznie!
Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz