poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 1 ,,Życie"

-Skarbie... Wstawaj. - obudziła mnie Bella-
-Mamo jest wcześniej... -powiedziałam zaspana- Daj człowiekowi pospać!
-Ale mi wcześnie! Nie uważasz że 11:30 to nie za późno?- uśwaidomiła mnie mama i natychmiast zerwałam się z łóżka.-
-No fakt, to nie jest najwcześniejsza pora, ale jest sobota. Mogłaś mnie wcześniej obudzić. Wina leży po twojej stronie! - powiedziała m sarkastycznie-
-No ale chciałam dać ci pospać...-zachichotała-
- No to się cieszę że miałaś dobre zamiary. Ale skoro czasu się nie da cofnąć, to nic straconego. - Zbiłam Bellę z pantałyku- Idę dalej spać! - po czym żuciłam się na łóżko, i schowałam głowę pod poduszkę-
-Masz dwa powody dla których musisz wstać. Po pierwsze jak już mówiłam jest już 11:35, a po drugie Jacob dzwonił i powiedział że się umówiliście, więc zabiera cię na cały dzień do La push. Tylko zastanawiam się dlaczego ja o tym niewidziałam... hmmm..... ciekawe. a może ty wiesz dlaczego Nessie?- No to sie wpakowałam. Ustaliłam to z Jack'em już tydzień temu, a mamie powidzieć zapomniałam. Ale teraz ważny był tylko Jacob. -
-No jakoś tak zapomniałam... Ale mnie póścisz, co nie? Proszę, proszę, proszę! - Błagałam Belle. No w sumie nic innego mi nie pozostało. -
-No jeśli zdecydujesz się wstać to jest 99% szansy że ci pozwole. Ale niestety musisz wstać, zrozumiano? - Ulżyło mi kiedy mi to powiedziała-
-Ok, ok wstaje! - zerwałam sie z łóżka i poleciałam do łazienki się przebrać. Zabrało mi to 2min. i 16s. - Mamo za ile Jacob przyjdzie?
-Za 10 min., a i nie przyjdzie, tylko przyjedzie. Porzyczył auto od Quila.
- Sam mu bał się porzyczyć... Ale nie dziwię się - powiedział Edward-
-Hej tato! Dlaczego cię nie zauważyłam? - spytałam sarkastycznie -
-Są dwie opcje. Pierwsza, byłaś zbyt śpiąca i zajęta, a druga, po prostu teraz przyszłem z polowania. Ja stawiam raczej na druga wersję zdarzeń. A ty jak uważasz Nassie?- zażartował Edward. I nagle BUM! Usłyszeliśmy bardzo, ale to bardzo głośny pisk opon. Od razu wiedziałam że to Jacob.
- No idź już, idź. Tylko wróć o przyzwoitej porze!-ROzkazała mi Bella-
-22:30 może chyba być nie? - spytałam-
-No i ty się dziwisz że późno wstajesz i nie można cię wybudzić? Maksymalnie 21:30 i ani sekundy dłużej, zrozumiano? - powiedziała Bella po czym Edward się zaśmiał-
-Ok. 21:30 w domu. Rozumiem. Ale są wakacje... - starałam się ich jakoś przekonać-
-Ok! Możesz przyjść później - odezwała się Alice. Skąd się tam wzieła, nie wiedziałam, ale ważne było to że się za mną wstawiła. -
-Alice!!! - wrzasneła Bella - Ona ma dopiero 16 lat. Nie przeciągaj struny!
-Spokojnie... -uspokoił Belle, Edward -
-Dobra może troche przesadziłam... - uspokoiła się, ale nie pasował mi jej wyraz twarzy.- Tak możesz wrócić później... Masz już przecież 16 lat. - Edward musiał jej coś szepnąć do ucha, tak cicho że nie usłyszałam.-
-Naprawdę?! Jesteście cudowni!!!- Wykrzyknęłam, a Jacob patrzył się na nas kpiarskim spojrzeniem. -
- Tak, możesz wrócić o 21:31, to jest odpowiednia pora jak na ciebie no i wiesz to nie jest 21:30, tylko późniejsza pora co nie? - zachichotała Alice-
-Eh no! No dlaczego? -powiedziałam rozżalona- No cóż, ważne że mogę zostać do tej a nie innej i wcześniejszej godziny. No do dobra będe już szła pa! -Ucałowałam mamę i tatę i wsiadłam do auta Quila. (Jacob na szczęście je porzyczył a nie ukradł)
-Ale masz rodziców! Ja mam nawet więcej luzu. Ja mogę najpóźniej wracać o 3:00, a nie o 21:31! - zaczął się śmiać Jacob-
-Ej! oni się o mnie troszczą. jak ja bym wróciła o 3:00 to oni by umarli na zawał! Rozumiesz? ma-twiom się i tro-szczą się o mnie! - przesylabowałam -
-Okej, okej. Rozumiem. Martwiom się i troszczą się o ciebie.... Ta da!... - potwierdził Jacob że do niego dotarło. Włączył muzykę i pojechaliśmy do La push.


                                                                            ***
-No to jesteśmy!
-Na reszcie nudziło mi się. Jack, mógłbyś od czasu do czasu jechać szybciej niż 35km/h. Zwariować idzie przez to ślimacze tempo.
-Ja po prostu dbam o twoje bezpieczeństwo.
-Boże! Czy to przewrażliwienie, czy raczej to twoje wpojenie, a może jedno i drugie co? No wyjechaliśmy 11:49, a jesteśmy na miejscu o .... 12:45! Czy to normalne? Zastanów się przez chwilę dam ci 10min. To chyba wystarczy... Czy wolisz może pół godziny co? - Jacob przewrócił oczami po czym powiedział.-
-Chodźmy już, niecierpliwa dziewczyno! Patrz taka piękna pogoda świeci słońce, a w forks to rzadkość żeby było 27 stopni C, nie uważasz chodźmy popływać, co ty na to?
-Nie mam stroju kompielowego czubku! - Zachichotałam -
-Zobacz w torbie. Twój tatulek wyczytał mi w myślach że mam w planach pływanie więc powiadomił tom waszą... Alice, żeby ci spakowała strój i.... Reszte potrzebnych rzeczy - skwintował. Ale zaraz. O jakiej torbie on mówił. Przecierz nie brałam żadnej torby! Zaóważywszy moją minę Jacob podbiegł do samochodu i wyciągną z dylnego siedzenia torbę. - Ta wasza Alice żuciła ją kiedy odjeżdżaliśmy, ale ty oczywiście tego nie zauważyłaś! Phi!
-Oh, od rana jestem taka roztrzepana. już się przebieram!

-I co, skaczemy? -spytał Jackob-
-Co?! Czemu nie możemy normalnie wejść? - zrobiłam kapryśną minę małego dziecka -
- No cóż będę musiał cię zmusić bo ja nie mam zamiaru dostosowywania się to twoich regół.
-Co?! - Ale juz było za późno, bo wziął mnie na ręce i wrzucił na taką odległość gdzie dało się pływać.-
-Zwariowałeś?!- wrzasnęłam po wynurzeniu z wody.- Nie byłam przygotowana! Ama bym skoczyła! eh! -odpłynełam, ale złapał mnie na nogę-
No dobra, dobra przepraszam. Powinienem ci powiedzieć jakie mam zamiary.. Ale nie mogłem się powstrzymać! Tak śmiesznie wyglądałaś!!! - zaczął się śmiać na całe gardło-No nie złość się. Nessie daj spokój. Ja tylko żartowałem... Nessie... - Zbliżył się i pogłasakał mnie po ramieniu. Złapałam go za głowę i zanużyłam w wodzie - Nie wolno wżucać Nessie do wody zrozumiano?! - zaśmiałam się. Jeszcze chwilę go trzymałam w wodzie po czym go wypóściłam.
-Zwariowałaś?!-powiedział oburzony-
-" No dobra, dobra przepraszam. Powinienem ci powiedzieć jakie mam zamiary.. Ale nie mogłem się powstrzymać! Tak śmiesznie wyglądałaś!!!" - zacytowałam go-
-No dobra chodźmy popływać- poszliśmy pływać, robiliśmy zawody przy których on oczywiście oszukiwał.


-Zimno mi Jack - poinformowałam go -
-Ok. Choć na plażę to się ogrzejesz. Słońcę świeci jeszcze mocno.
-Która godzina?
-Zaraz sprawdzę... eee.. Ale ten czas leci już 17:30!
-Och, nie zostało nam dużo czasu tylko 4godziny i 1 minuta - zachichotałam-

-Cieplej ci już?
-Tak o wiele cieplej...
-Chodźmy do Billego, o 18:30 użądza ognisko i PIECZONE KIEŁBASKI!
-No to chodźmy!- Dość szybko się uwineliśmy. u Billego byliśmy równa 18 : 30
-Jak tam Nessie? Co robiliście Z Jack'em na plaży? Coś ciekawego - Spytał Paul i Quil-
-Chłopaki dajcie im odsapnąć. I bez takich pytań! - zmroził ich wzrokiem Billy-
-Tak robiliśmy ciekawe rzeczy. Najpierw Jack wrzucił mnie do morza po czym ja wkurzona trzymałam go 1:30 pod wodą. Później robiliśmy zawody w których Jack ciągle oszukiwał. Po czym wysuszyliśmy się i dotarliśmy tutaj. Ta da! - wytłumaczyłam im-
-Ah tak. No Jacob tak nie wypada. Wrzucać damę do morza bez pozwolenia, oszukiwać w zawodach... Na wilkołaka i dżntelmena tak nie przystoi! - powiedział sarkastycznie Sam -
-No już dosyć dosyć! A Nessie też tżymała mnie pod wodą i mało do się nie udusiłem i...
-No już wystarczy Jacob. Jedzcie te kiełbaski, po Seth je zje i nic wam nie zostanie! - powiedziała Emmily-
-Wielkie dzięki Emmily.. - powiedział z pęłnymi ustami Seth-


                                                                          ***

-Już 8:00! Jacob zbieramy się!
-Dlaczego masz być o 21:31? -Spytał się Quil -
-Jak Jacob jedzie 35 km/h , to trzeba wyjeżdżać godzinę wcześniej.
-Ok. Ale może się jeszcze przejdziemy i pogadamy?
-Ok Jack, chodźmy.


-Nessie...
-Tak Jacob?
-No.... Chcę ci coś powiedzieć... albo spytać..
-Wal śmiało Jack! - usiedliśmy na pniu drzewa. Nie wiedziałam co się z Jack'em stało bo strasznie posmutniał.- Nie obraże się. - zachęciłam go-
-Nessie - zaczął mówić pewnym siebie tonem - Nessie pobierzmy się i ucieknijmy gdzieś gdzie nas nik nie znajdzie, ani sfora ani twoi nadopiekuńcza chora rodzinka! Po prost wyjedźmy weźmy ślub i żyjmy sami, tylko my razem... I bądźmy szczęśliwi! - wpatrywałam się w niego wielkimi oczami. CO on sobie myślał?!- Jack, Jack... ja... się...
-Zgadzasz się?!- Jestem nieśmiałą osobą więc już wyciągnęłam rękę żeby go dotknąć i mu wszystko pokazać, ale się zatrzymałam... Nie mogę cały czas się tak nad nim litować! Niech zrozumie że ja nie zostawie mojej KOCHANEJ rodziny! -
-Nie!!! -wrzasnęłam z całej siły- Nie zostawie mojej KOCHANEJ rodziny! Nie będę wybierać po między tobą a rodziną! Zrozum że to ża tylko ja się dla ciebie licze to nie znaczy że tylko ty się liczysz dla mnie!!! Nie chce z tobą brać ślubu anie wyjeżdżać gdzieś gdzie nik nas nie znajdzie!!! I...
-Ale posłuchaj...
-Nie chce słuchać!!! To jest moje życie i mój świat!!! Moje decyzje! Nie wiem co będzie za kilka lat ale nie chcę się z tobą wiązać! A nawet jeśli, to wyjdę za jakiegoś wampira który nie chce ze mną uciekać i sznuje moje życie, moje decyzje! Mam dopiero 16 lat, 16 rozumiesz!!! Kocham swoją rodzinę bardziej niż ciebie!!! Zrozum to!!!
-Wolał bym żebyś UMARŁA niż związała się z jakimś DURNYM WAMPIREM!!!- do oczu napłynęły mi łzy-
-Ide z tąd....- czwycił nie za ramię ale je strzepłam- Zostaw mnie!!! Ide do domu!
-Nessie czekaj, odwiozę cię.
-Nie sama pójdę! Przy 35km/h będziemy jechać godzinę, a tyle bym z tobą nie wytrzymała!!! - wrzasnęłam na niego po czym puściłam się biegiem-
-Nessie czekaj! Nessie! Carlie! Renesmee! - Wołał za mną ale nie zatrzymałam się. Zmienił się w wilka po czym za mną pobiegł.
    Kiedy dotarłam do domu otworzyłam siłą drzwi. Już nie wstrzymywałam łez. Teraz nie płakałam tylko szlochałam to co powiedział Jackob... To co chciał żebym zrobiła, tak bardzo mnie zraniło!
-Nessie, co się stało - wszyscy się na mnie rzucili żeby się dowiedzieć. Martwili się o mnie bardzo. Miałam tego świadomość ale za bardzo cierpiałam.
-Renesmme, dlaczego płaczesz?
-Renesmme, co ci się stało?
-Kochanie co się stało? -spytała Bella z edwardem równocześnie-
-Porozmawaiajcie sobie z tym waszym cholernym Blackiem, to może on wam wytłumaczy!!! - poleciałąm do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Szybko schowałam głowę w poduszkę zakryłam się kołudrą i zaczęłam szlochać. W tym samym czasie wszedł Jake.
-Coś ty jej zrobił psie?!- spytała oburzona Rosale-
-Płacze przez ciebie, czy ty rozumiesz że ją strasznie zraniłeś?! Mów co jej zrobiłeś!!!
-Nic jej nie zrobiłem! Przepraszam ale musze do niej iść!
-O nie nic z tego! - Powiedziała oburzonym tonem Alice po czym go kopnęła ale Jake zrobił unik i pobiegł w stronę do mojego pokoju.
-Jacob nie!!! - wrzasneli wszyscy włącznie z Carlisle'm i Esme- I wtedy drzwi zaczęły całe się trząść. Zamknęłam je na klucz więc się nie dziwiłam.
I nagle Bam!!! Jackob wywarzył drzwi siłą, nie wypadły z nawiasów tylko uderzyły z całej siły o ściaze że w tym miejscu odleciał tynk.
-Renesmee Carlie Cullen!!! Nessie!!! A może Black!!! - i wtedy porwał kołdrę i rzucił ją w kąt, żeby mnie zobaczyć i żebym ja zobaczyła jego...






Nie powiem przy tym roździale trochę się napracowałam ale nie jest źle. ☺

Mam nadzieję że się wam podobał.


Następny rozdział przewiduję za jakieś.... Nie wiem od 3 -5 dni na pewno się pojawi. Postaram się go napisać jak najszybciej.

Do zobaczenia!


Karolina




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz