- No Nahuel... My.. Zrorum... -jąkałam się-
-DObra.. Tylko... no wiesz to jest lekki wstrząs... -bęłkotał-
-Tak.. Przepraszam. Tak strasznie mi przykro... Ja nie, nie wiedziałam...
-Już dobrze Renesmee. Słońce już zachodzi... Lepiej wracajmy.
-Ok. Ale najpierw mósimy się wysuszyć - Wyszłam z wody i podskoczyłam jak najwyżej umiałam. Gdy wylądowałam byłam już sucha.
-Dobry pomysł. - powiedział Nahuel i powturzył moją czynność. - wracajmy.
-Ok... Nahuel?
-Tak?
-Nie... Nie jesteś zły? Na mnie i na Jake'a?
-Nieee...
-I to nic między nami nie zmieni?
-N... Nie. - powiedział, ale jego wyraz twarzy mówił, "między nami, bardzo dużo się zmieni". Uśiechnęłam się serdecznie i pobiegłam w stronę domu... Znaczy tam gdzie miałam czekać na Jacoba. Usłyszałam szelest łąp i nierówne bicie serca, więc odruchowo się odwróciłam, ale nic tam nie było. "Musiało mi się przesłyszeć", pomyślałam.
***
-No to jesteśmy. - skintowałoam wypatrując Jacoba- Ale jego jeszcze nie ma...
-Taa... Poczekać z tobą?
-No jakże inaczej?! -zaśmiałam się- Musisz zaczekać ze mną.
-Ok. Nie ma problemu - uśmiechnął się. Usłyszałam w oddali... dalekiej oddali, łomot serc. Wilczych serc. Ale postanowiłam zaczekać. Nahuel chyba też to usłyszał.
-Nessie?
-Tak?
-JA.. ja wiem że ty może już o tym dawno wiesz, ale... Chciałbym powiedzieć to tak oficjalnie. Przy tobie.
-Co? co mam wiedzieć? co chcesz powiedzieć?
-Renesmee, Kocham Cię. I będę walczył, żebyś zostawiła jego i wybrała mnie. - zatkało mnie.
-Nie... JA już wybrałam, Nahuel!
-Nie wybrałaś.
-JA cię nie kocham Nahuel!
-Tylko tak mówisz, a co czujesz? -spytał- Kochasz mnie, tak jak ja kocham ciebie.
-Nie... Nahuel nie. Lepiej już pójdę Jacob na mnie czeka... -powiedziałam odwracając się. Zauważyłam już przeobrażającego się Jacoba i wtedy Nahuel złapał mnie za ramię i szarpnął abym się odwróciła- Nahuel!... Ni... - urwałam bo usta zatkał mi pocałunkiem. Całował mnie namiętnie i brutalnie, nie pazwalając mi się wyrwać. Przyciągał mnie bliżej i bliżej. Jego język rozwarł moje wargi i poczułam jego oddech. Dotykał mnie. Dotykał mnie wszędzie a ja się dziko wyrywałam. Wplótł ręce w moje włosy. Czółam na sobie ostre jak żyleta spojrzenie Jacoba. JAcob nie reagował. stał i się poatrzył, pozwalając Nahuelowi aby mnie tak traktował. JAk Nahuel wogóle mógł byś taki silny?! powoli traciłam siły, ale nadal się szamotałam. Zauwarzyłam że mam rozpięte cztery guziki od sukienki. CO on wyrabia?! Ręka NAhuela nadal wpleciona w moje włosy przyciągnęła mnie do niego, druga zaś spełzłą niżej, w dół. Zjechała na talię i donżyłą tam gdzie nie potrzebnie. Druga też tam zaczęła zjeżdżać. Wykorzystałam sytuację i odepchnęłam Nahuela z całej siły i udało się. Nahuel stał wyraźnie podniecony.
-Podobało ci się i chcesz więcej... - wyszeptał. Jacob warknął i podbiegł rozwcieczony do Nahuela.
-Ty gnojku!!! - Jacob cały dygotał, a ja wiedziałam co to oznacza. Podbiegłam między ich i próbowałam ich powstrzymać. NA próżno.
-Ona kocha mnie. - syknął Nahuel-
-Marzysz!
-Kocha mnie bardziej i pragnie o wiele bardziej niż ciebie! - odepchnęłam Nahuela i złapałam Jacoba za ramiona.
-Jacob... Spokojnie... Już jest dobrze... -uspokajałam go, lecz to nie pomagało. Cały dygotał a jego skóra tak okropnie parzyła... Ale nie puszczałam rąk. Musiałam go powstrzymać. W jego oczach był ból, strach, współczucie, zazdrość i... złość. Okropna złość.
-Ness...
-Jacob!
-Między nami koniec...
-Co?
-N-nie kocham cię! - krzyknął i przemienił się. Przemienił się, gdy ja stałam obok niego... Polecałam jakieś 10 metrów dalej. Uderzyłąm chyba o drzewo... spadłam na ziemię i napiłam się na coś ostrego. Krwawiłam okropnie, ale nic nie mogło mi sprawić większego bólu, niż ostatnie słowa Jacoba... "Nie kocham cię!..." Widziałam nie najgorzej. Teraz Jacob, chciał mi pomóc, ale.... Nie wiem co. CZół żal, smutek, złość, i jeszcze wiele strasznych rzeczy. Zszokowany Nahuel podbiegł do mnie ile miał sił w nogach krzycząc:
-Nessie!!! Nessie!!! - Ale na mnie nie robiło to żadniego wrażenia... Jacob zaczął się odwracać i odchodzić. Za wszelką cene chciałam go zatrzymać, mimo tych słów... zaczęłam się czołgać- Jacob... Wróć... Jacob! Jacob!- upadłam, nie podniosłam się więcej i moje oczy zaszła ciemność...
***
Coś mnie tak nie miłosiernie pali..... Piecze... Parzy.... Okropnie boli!
-Kochanie słyszysz nas?! - nie znajduje czasu, żeby odpowiedzieć na to pytanie....
Coś mnie tak nie miłosiernie pali..... Piecze... Parzy.... Okropnie boli!
-Kochanie słyszysz nas?! - nie znajduje czasu, żeby odpowiedzieć na to pytanie....
Coś mnie tak nie miłosiernie pali..... Piecze... Parzy.... Okropnie boli!
-Kochanie słyszysz nas?! - nie znajduje czasu, żeby odpowiedzieć na to pytanie....
***
Otworzyłam oczy. Oślepiło mnie jasne światło lamp.
-Renesmee! Kochanie! -zmrórzyłam oczy i zobaczyłam mame. Miała zrozpaczoną mine.
-Uch... G-gdzie ja jestem?
-w domu... W gabinecie Carlisle'a.
-Co... CO się stało? -mama spóściła wzrok- Nie pamiętasz?
-Nie za bardzo... -blask....Jacob, Nahuel, krew... Pamiętam. Niestety. Do pokoju wszedł tata.
-Jak się czujesz?
-Ja... Chyba... Dobrze.
-Bardzo nam przykro, Nessie.
-Ile... Ile tak leżałam.
-Miesiąc, kochanie. - odpowiedziała mi mama-
-Co...
-Straciłaś dużó krwi i miałaś okropne ślady po... -wyprzedził mnie tata- po przemienieniu Jacoba, ale było by o wiele gorzej,g gdyby Nahuel ci nie pomógł. Jad wma pomaga. Nie przemienia w wampiry, tylko leczy rany itd.
-To dlatego...
-Tak. -odparła wchodząca do gabinetu Rose.
-Powiedzmy, że zawsze traciliśmy z tobą "kontakt". -wytłumaczył tata.
-CO z.... Z Jacobem.
-My... - wymamrotała mama- Lepiej będzie jak sami sobie to wyjaśnicie.
-CZy to normalne, że po miesiącu snu nadal chce mi się spać?
-Tak. Śpij kochanie, śpij.
***
-Nareszcie wyjmujecie ze mnie te igły.-pisnęlam-
-Cała Bella- skwintował Edward-
-A kto lubi igły? -spytałą sarkastycznie Bella.
-Nessie - zagruchała Alice.
-Alice, jestem poturbowana, potorturuj mnie innym razem, zgoda?
-Ach, ale nie o to chodzi - zaśmiała się- Ktoś... No dobra, Nahuel chciałby się z tobą zobaczyć... porozmawiać.
-Dobra. - Wszyscy wyszli, a wszedł Nahuel.
-Nessie. Przepraszam. JA nie chciałem żeby to tak wyszło...
-Dość. Nahuel wybaczam ci. A poza tym to gdyby nie ty do bymś rozmawiał tu z nagrobkiem. - zmierzyłmnie ostrym spojrzeniem.
-Nessie, będę już musiał wracać.... Hulien mnie potrzebuje.
-Tak serio, czy to taka wymówka?
-Serio.
-No dobrze. Będę tęsknić. Porzegnałam się z Nahuel'em i zabrałam się do czytania książek. Zrobił się pół mrok, a mnie bardzo kusiło żeby porozmawiać z Jacob'em. Musiałam wiedzieć o co chodzi. Zaczęłam myśleć o książce, żeby rodzice się nie połapali, a tak naprawdę zaczęłam się wymykać przez okno.
Rezerwat La push. Domek Jacoba i wychodzący z lasu Jacob.
-Jacob!
-Nessie?! Co ty tu robisz?! Niech mnie... -Uśmiechnęłam się. Zaczął się o mnie martwić, i ucieszył się na mój widok. ALe zaraz spoważniał- CZego chcesz?
-Ja... Ja nie rozumiem, Jacob.
-CZego nie rozumiesz?
-Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam że już mnie nie kochasz. -Jacob chciał zaprotestować ale się powstrzymał. Walczył sam ze sobą.
-Ty dobrze wiesz co! Wracaj to domu! Jestem... Jestem zmęczony. - Fakt, okropnie wyglądał. JAk umierający.
-Ale, Jacob!
-Słyszałaś?! -Pobiegłam z płaczem do domu. Rodzice się połapali, ale dali mi spokój. Płakałam w poduszkę że aż była cała mokra. Zauważyłam, że na ziemi leży złożona kartka. Podniosłam się z łóżka otarłam łzy i podniosłam kartkę. Rozłożyłąm ją ale pismo było trochę koślawe i rozmazane.
NESSIE, WIEM, ŻE NIE WIESZ O CO CHODZI. NIE WOLNO MI O TYM MÓWIĆ
WIĘC MÓCISZ SAMA SIĘ DOMYŚLIĆ, CO SIĘ DZIEJĘ Z JACOBEM.
"WPOJENIE, NESSIE"
PROSZE PRZYPOMNIJ SOBIE ZASADY WPOJENIA, BO JACOB UMRZE...
NESSIE, TO NIE ŻARTY, TO JEST PRAWDZIWE ŻYCIE
PAMIĘTAJ NESSIE!
WPOJENIE
SAM
Co? O co chodzi? Jacob ma umrzeć?
-Nie! - prawie krzyknęłam i upadłam na ziemie.
''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Sorki że tak długo nie pisałam ale czasu brak. Mam nadzieję że się podobało i że wszystkich zaskoczyłam. Niedługo (nie wiem kiedy) znów napiszę. Będzie się działo!
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!
Do zmobaczenia!
Karolina
No i znowu super rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego. Ja nie wiem jak to Ty robisz, że zawsze jest tak super. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, jestem bardzo ciekawa o co chodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorka.
Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów mi na opisanie moich odczuć co do rozdziału!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jenny!!!! Super, jestem taka ciekawa o co chodzi z tym Jacobem ze chyba zaraz zwaruije :D
OdpowiedzUsuńmasz swietne pomysly :) weny i jak najszybciej dodaj NN
bardzo mi miło to słyszeć. Ale nic w tego. Nie zdradzę ani jednego szczegółu. Oto właśni chodzi w tym interesie. O napięcie i nieustającą ciekawość. Postaram napisać NN. Pozdrawiam. Karolina (pisareczka)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!! nie moge sie doczekac NN !!! :) weny :)
OdpowiedzUsuńHejka!! Od wczoraj czytam Twojego bloga i nie mam słów na opisanie uczuć i wrażeń jakie towarzyszą mi podczas czytania. Twój blog jest...Cudowny?? Wspaniały?? Nie mam odpowiedniej nazwy. A co do rozdziału to...SUUUUUPER. Z niecierpliwością czekam na NN i jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam martis!
Wiem, że już komentowałam ale chciałam Cie poinformować jeszcze, że mam nowego bloga i zapraszam na niego
OdpowiedzUsuńhttp://through-death-to-immortality.blogspot.com/
A tak na marginesie. Dwa rozdziały temu, jakaś (podejrzewam)dziewczyna zapraszała na swojego bloga:
OdpowiedzUsuńnessi-i-jake.bloog.pl.
Zainteresowałam się i...polecam!!!!
Pozdrawiam martis!
Sorki że tak długo nie piszę, ale chce Was potrzymać w zaniecierpliwieniu, ciekawości, niepewności. Już niedługo. Postram się napisać po Dniu Dziecka
OdpowiedzUsuń