-W sumie nie wiem jak ten dar nazwać.... - stwierdził Elezard- Porażający zanik pamięci.... Coś w tym rodzaju.
-Ale, jeszcze raz o co chodzi... Jaki dar? - spytała Nika-
-Edward, zaraz nam wszystko wytłumaczy. - powiedziałam-
-Może lepiej niech Elezard to zrobi? - spytał Carlisle- On to chyba lepiej wytłumaczy.
-A więc - powiedział Elezard po krótkiej pauzie- Masz tak jakby dwa dary, ale powiązane z sobą.
-Hę?
-Daj mi dokończyć. Masz dar... Możesz wyczyścić komuś pamięć, lub komuś coś wpoić. Ale... Możesz też rozciągać tarczę, a kto tej tarczy dotknie, zostaje odepchnięty, i zapomomina co się przed chwilą stało.
-Och! - wyrwało się Nice- Ale.... Ja... Ja nawet nie wiem, jak się tym darem posłógiwać!
-Słuchaj, swoje talenty można rozwijać. A ty się musisz nauczyć. Ja nie umiałam... Nawet nie wiedziałam jak się posługiwać tarczą mentalną, ale się nauczyłam, i teraz mogę obiąć ją.... Stąd gdzieś to Liceum. Tak mniej więcej. - wytłumaczyła jej spokojnie Bella- We wszystkim pomagałą mi Kate. I teraz i tobie pomoże, prawda Kate?
-Oczywiście.... -powiedziała z udawaną radością- Nika, chodź. Najpierw musisz.... CZy ja wiem... Musisz skoncentrować się na tym, co chcesz komuś wpoić lub co chcesz mu wyczyścić.... Emmet! Chodź, będziesz świnką doświatczalną!
-Chyba żartujesz! Nigdy w życiu. Sama bądź świnką doświadczalną! - Emm był rozłoszczony-
-Przykro mi, ale ja jestem chwilowo nauczycielką, więc sam rozumiesz. Mus to mus.
-A Edward?!
-Przepraszam że się wtrącę, ale ja już kiedyś byłem świnką doświadczalną Kate, i jestem na Emeryturze. -wtrącił Edward, chichocząc-
-No ale...
-Nie ma ale! Stawaj tam! - rozkazała Emmetowi Kate-
-No dobra... Będzie boleć?
-Teraz nie, ale przy tarczy... Możliwe.
-Uch!
-Emmet, wszyscy wiedzą że się bardzo cieszysz, nie ukrywaj tego. - powiedziałam żartobliwie do Emmeta-
-Emmet, wszyscy wiedzą że się bardzo cieszysz, nie ukrywaj tego. -potrzeznił mnie Emmet, zmienionym bardzo wyskokim .... wręcz piszczącym głosem. Wzniosłam oczy ku niebu-
- Niko skoncentruj się. Wpój Emmetowi, że jest... Francuskim dżentelmenem? - Emmet warknął. Nika maksymalnie skupiona, dopiełą swego. Emmet, zaczął wyrzucać z siebie różne francuskie zdania.
-Salut état. Je vous connais? -(PL: Witam państwa. Czy my się znamy?)
-Oui, oui, nous nous connaissons. Trop bien. - odpowiedział mu tata -(PL: Tak, Tak znamy się. Aż za dobrze)
-Alors, où nous nous sommes rencontrés? À la tour ... Eiffel -(PL: Gdzie w takim razie się poznaliśmy? Pod wieżą... Eiffel?)
-Non, non. C'est toute une histoire. Tu es un vampire. Avez-vous le nom de Emmet. Ne soyez pas nerveux ... Nika, je suis sûr que votre mémoire sera de retour bientôt. Rose, un record, tout ce que vous verrez - (PL:Nie, nie. To dość długa historia. Jest pan wampirem. Ma pan na imie Emmet. Niech się pan nie denerwuje... Nika, na pewno zaraz przywróci ci pamięć. Rose, to nagrywa, więc wszystko zobaczysz.)
-Oh! Dire quoi? Je veux dire, permettez-moi de rétablir la mémoire. Je pense que le rêve ...-(PL:Och! Że co? Znaczy niech przywróci mi tą pamięć. Ja chyba śnie...) Wszyscy się śmiali.
-Niko, a teraz przywróć mu łaskawie pamięć. - poprosiła Esme. Widocznie też znała francuski. Po raz kolejny Nika się maksymalnie skupiła. Emmet otrzeźwiał.
-Co... Co się stało? - spytał zdezorientowany-
-Nic się nie martw. Byłeś francuskim Dżentelmenem. Nakręciłam film, chodź zobaczysz... Albo nie. Nakręce jeszcze jak będzie cie tarcza odpychać! - zachichotała Rose-
-Niko, teraz spóbuj, wypchnąć, tą ową tarczę, przed siebie. - powieziała Kate. Przed niką coś się pojawiło. Emmet do niej podszedł i odleciał, gdzieś tak z pięć, sześć metrów od niej i uderzył w drzewo.
-Co.. Co... Co.... Je... Co jest? - dukał Emm. Domyśliłąm się że to efekt szoku, jaki wywołała tarcza. Takie porażenie prądem.
-Nic. Teraz chodź obejrzymy film. - ponownie zachichotała Rose. Emmet chętnie poszedłza nią.
-Ja się jej boje! - poiwedział sarkastycznie Jacob i zaraz zaczął mówić coś dziwnego-
-No me pareció alegre? - (PL: CZy zastałem Jolke?) Posłałam Nice drwiące spojrzenie. Wszyscy zaczeli się śmiać. Jake otrzeźwiał.
-Co to było?!
-Nic. Po prostku skoczyło ci ciśnienie Jake. -zaśmiałam się-
-No wiecie co! Bo się obraże.
-Jake, nie przesadzaj.
-Chodźmy na polowanie, dawno nie polowaliśmy... Ty nie polowałaś. Nie jest jeszcze późno. Może Bella by jeszcze z nami poszła?
-Dobra. Mamo, idziesz? - spytałam-
-No oczywiście że ide. -i poszliśmy... A raczej póściliśmy się biegiem w ścianę lasu...
Napisałam. Widziałam wasze komentarze. Szczerze.... No wzruszyłąm się ;p. Dzięki wielkie, że.... No daliście znak życia. Już mi brakuje pomysłów :) . Postaram napisać się następnego posta, jak najszypciej. Mam nadzieję, że zmiana języków, się podobała.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!
Do zobaczenia!
Karolina!
Życzę weny i czekam na kolejny rodział :)
OdpowiedzUsuńBlog super :) !!!!
Świetny pomysł z tymi językami :)
OdpowiedzUsuń