piątek, 8 lutego 2013

Rozdział X||| "Wizja"

Siedzieliśmy w salonie i niektórzy "oglądali" telewizję. Ja się ciągle wierciłam. Nie mogłam się uspokoić. Jacob, grzebał w lodówce, poszukując smakołyków.
-Ness, spokojnie. - powiedział spokojnym i łagodnym tonem Jasper. Tak naprawdę, najbardziej lubię Jaspera, bo on jest zawsze taki spokojny i miły i.... Umie mnie uspokoić. Przez jego magiczne zdolności, można stać się jego "niewolnikiem" i nawet tego nie zauważyć.
-Łatwo ci mówić... - udałam że jego zdolności, nie uspokajają mnie-
-Ness, przecież dobrze wiesz, że będzie dobrze.
-Jakbym teraz czytała książkę dla pięciolatków, może bym w to uwierzyła - powiedziałam obojentnym tonem.  Reszta domowników udawała że nas nie słucha, ale przecież przy tak dobrym słuchu i przy takiej sytuacji to nie jest możliwe.-
-Ness. Będzie dobrze.- Jasperowi udało się mnie uspokoić. Broniłam się jak mogłam, ale.... No nie wyszło.
-Wiem. Ale wiem też, że to twoja sprawka.... -Jasper, wraz z Kete, zachichotali-
-No co?
-Nic, nic.... -powiedziała Kete-
-Musicie uzupełnić zapasy lodówki.... Bo... ktoś... Mam namyśli mnie, właśnie ją oprurznił- powiedział z jedzeniem w buzi Jake. Teraz Brał z półki pięć paczek chipsów, a Seth, zdążył wziąć tylko dwie... Ale skąd Seth się to pojawił? Może już był tu wcześniej?
-Jacob, czy ty naprawdę musisz się tak obiadać?! Już niedługo nie będziesz miał tylko długiej sierści jako wilk, ale też wielki brzuch! - powiedziała z sarkazmem Bella-
-No bez przesady, okey? Nie jestem gruby! - powiedział oburzony Jacob-
-Jeszcze nie... - zachichotała Rosale-
- Jak zająć czym blondynkę na cały dzień? Rose, wiesz? -spytał Jake- Zaprowadzić ją do okrągłego pokoju i powiedzieć żeby usiadła w kącie.
-Ten kawał opowiadałeś dwa miesiące i dwa dni temu. Przynudzasz. Zmień kanał. - powiedziała Rose i siadła koło Emmeta.
-Brawo kotku. -skwintował Emmet ze śmiechem "wyczyn" Rose. Ona zaś dała mu ledwo widzialaną sójkę w bok-
-Ech, przesadzasz... -powiedział naburmuszony Jake. Wszyscy zaczeli się śmiać. Wszyscy oprócz mnie. Jak oni mogli zachowywać się tak naturalnie i swobotnie, kiedy już niedługo mieli przyjść po nas Volturi?! To nienormalne! Skąd to nastawienie? CZy ja o czymś nie wiem? Edward spojrzał na mnie, i usiadł koło mnie, kiedy właśnie rozgrywało się siłowanie na ręce w którym brali udział dosłownie Wszyscy!
-Czyżby nie podobało ci się to, że wszyscy są spokojni?- spytał mnie tata-
-Nie.. nie o to chodzi. Za niedługo mają tu przyjść wolturi, a tu nie ma nawet cienia nerwów!
-Ness...
-Wiem, wiem. Nie ma się czym przejmować ale mam takie przeczucie że... Że stanie się coś, może nie na tyle złego, tylko niebezpiecznego.
-Nic takiego się nie stanie. Zobaczysz. - powiedziawszy to tata pogłaskał mnie po głowie. ALice przyszła z kuchni, niosąc Kolejną paczkę Chipsów dla Jaka i Seta. Kiedy była już blisko upuściła miskę i przewróciłą się za kanapę-
-Alice! - krzyknęłam. Jej oczy były już gdzie indziej. Miała wizję.- Alice! Alice!
-Spokojnie. - powiedziała Zafrina ciepłym tonem. Alice powróciła.
-Będziemy mieli... Gościa.- powiedziała Alice-
-Gościa? - spytałam
-Volturi stworzyło kilku wampirów i mieli wampira z darem opanowywania pragnienia, dlatego nowonarodzeni, nie mieli żadnych problemów z kontrolą. Jeden wampir... A raczej wampirzyca im się wymknęła i zmierza w naszą stronę. Jej pragnienia jeszcze nie opanowali... Ale wie wszystko. IWe gdzie dokładnie mieszkamy, że mamy pomoc wilkołaków i że Ness... Jest w połowie człowiekiem i że też pachnie apetycznie. Z tak silnym pragnieniem, brzybędzie tu za jakieś.... jakieś... 11 minut.
-Co zrobimy? - spytałam -
-Postaramy się ją uspokoić. Ją i jej pragnienie. Może będzie chciała współpracować. Napewno ma jakiś dar i może się przydać. ALe najpierw musimy jakoś ochronić Nessie. - Powiedział Carlisle-
-Zajmiemy się tym z Jacobem - Powiedział Emmet-

To tyle. W mojej histori pojawi się nowa postać, ale niczego nie zdradzę. Mogę mieć opuźnienia w publikowaniu postów, bo mam kupe roboty w szkole.
Pozdrawiam Was Serdecznie!

Do zobaczenia!

                                          Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz