-Ness... Czy ty musisz tak pędzić? Może i jestem wilkołakiem, ale nie biegam jak jakaś pijawka! - żalił mi się Jacob, kiedy w końcu przyszedł do domu. Wzmiankę o "pijawkach", puściłam mimo uszom. -
-Jacob, nie przesadzaj.
-Nie przesadzaj nie przesadzaj... - mamrotał Jacob pod nosem. Nagle zadzwonił telefon. "Telefon?" pomyślałam. Nawet nie wiedziałam, że tu mamy telefon.
-Nie odbieraj...
-Co? Muszę odebrać. Może mama dzwoni. Nie zaczynaj znowu. - podeszłam do telefonu i podniosłam słuchawkę- Halo? Hej mamo. Tak tak, jest pięknie. A co u was? A już, już.. poczekaj włączę głośnik - nacisnęłam odpowiedni przycisk.-
-Jest tam Jacob? Jakoś go nie słyszę, a on zawsze miał dużo do powiedzenia. - powiedziała mama-
-Jestem jestem.
-To dobrze. Co ci się stało? - spytał Jacoba tata- Jesteś zły... Ness ci coś zrobiła - Usłyszałam chichot w słuchawce. Sama zachichotałam.-
-A żebyście wiedzieli... - Jacob wciąż był naburmuszony. Czasami nie mogę z nim wytrzymać. -
-Co, szukacie już nowego lokum? - spytał sarkastycznie Emmet-
-Hę? - nie za bardzo wiedziałam, o co mu chodzi-
-No nie mówcie, że dom po wczorajszej nocy, jeszcze stoi! Och, przepraszam... Może stoi, ale nie on tylko jego ruiny! - Emmet po prostu pękał ze śmiechu.-
- Nie martw się, Emmet. Dom jest nie naruszony.
-Taaa... Oprócz sypialni. - wtrącił tak samo rozbawiony Jacob. Dałam mu sójkę w bok-
-Emmet, daj im spokój. - Chyba Rose, popchnęła Emmeta-
-Kochanie, wyluzuj! - zaśmiał się Emmet- To że rozwalili całą sypialnię, i rozwalą cały dom, bo z każdym dniem, będą niszczyć po jednym pokoju, to nic strasznego.
-No w sumie to masz rację... Ty z Rose, rozwaliliście 10 domów i to pewnie z twojej winy, więc to nic strasznego, prawda? - odpysknęłam-
-Idę na polowanie... - powiedział ponuro Emmet. Wszyscy zaczęli chichotać.
-Nie będziemy wam już więcej zabierać czasu. - powiedziała Esme-
-Nie, nie zbieracie nam czasu, wręcz przeciwnie. Bardzo nam się on duży, a wy go tylko umilacie.- Jacob odchrząknął, jako znak że jemu akurat przeszkadzają.
-Ale już będziemy kończyć. Musimy iść na polowanie.. I znaleść Emmeta.- zaśmiała się Alice-
-Alice ma rację.. Mogło mu ciśnienie podskoczyć - zażartował Jasper-
-To pa.
-pa! - przegnaliśmy się i poszliśmy z Jacobem spać. Byłam już za bardzo zmęczona, żeby powturzyć wczorajszą noc.
Czas leciał bardzo szybko. Każdy dzień, wyglądał prawie tak samo. Zmieniała się tylko rozrywka. Raz było pływanie, a raz bieganie. Siedemnaście dni po ślubie, rano, o 9:59, zadzwonił telefon.
-Kto dzwoni o tej porze?! - lekko wzburzony powiedział Jacob-
-Nie wiem, odbiorę. - po czym podbiegłam do telefonu i podniosłam słuchawkę.
-Halo?
-Renesme?
-Tak przy telefonie....-Nie dokończyłam bo przerwała mi Rose-
-Musicie szybko przyjeżdżać. Alice miała wizję... Volturii, chce wojny. Wojna będzie. Ich armia bardzo się powiększyła. Musicie szybko przyjechać. Wiedzą że pojechaliście na miesiąc miodowy, i jesteście na tej wyspie. Będą za jakieś... za 10 godzin 35 minut. Musicie uciekać...
-O co im chodzi?!
-Chodzi o to.... Volturii nie wiedzieli, że Jacob się w ciebie wpoił. Uważają, że to jest zagrożenie, dla naszego świata. Szybko, musicie wracać!
-Dobrze, zbieramy się.- Odłorzyłam słuchawkę i poleciałam do Jacoba.-
-Jacob pakujemy się, musimy uciekać!
-Że co?!
przepraszam, bardzo przepraszam że tak długo nie pisałam. Nie mogłam. postaram się to nadrobić.
Pozdrawiam Was Serdecznie!
Do zobaczenia!
Karolina
Zostałaś nominowana do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej szczegółów u mnie dzien-dobry-renesmee.blogspot.com
Chcę ci odpowiedzieć na pytania:
Usuń1: 4
2:12
3: oglądałam i czytałam całą sagę zmierzch
4:Wszystkie są super!
5: Błękitne
6:Zmierzch, Bella Cullen
7: tak z 5
8:Mlecznej czekolady (naprawdę)
9:Wampir!
10:Znikać
11: Jaspera
Bardzo się cieszę. Wielkie dzięki, naprawdę nie sądziłam że coś z tym blogiem osiągnę. Jeszcze raz dzięki.
OdpowiedzUsuńKarolina (Administratorka bloga)