sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział X " Polowanie na Pięknej Wyspie Ness"

Położyliśmy się z Jacobem na dwuch ręcznikach które wcześniej przyniusł Jacob. Ja leżałam na ciemno niebieskim, a Jacob na błękitnym. Słońce mocno grzało, więc szybko wyschliśmy. Między nami, z piasku zrobiłam wielkie serce, a pod nim napisałam Renesmee i.... Kiedy miałam napisać Jacob, Jacob wziął moją rękę i napisał swoje imię. Ja pod spodem (tak dla formalności) napisałam FOREVER.
-Na wieczność.
-Na wieczność. - powiedzieliśmy razem. Jacob pocałował mnie.-
-Ness, nie będziesz miała mi za złe jeśli teraz zniszczę twoją pracę?
-Oczywiście że nie... chociaż.... Nie raczej nie.
-To dobrze. - Jacob pocałował mnie bardzo gorąco. Zniszczył moją piękną pracę i znalazł się nademną. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Znów zaczęłam dyszeć, i znów moje serce łomotało jak szalone.
-Gorąco prawda? -Spytał mnie z sarkazmem Jacob-
-A żebyś wiedział.... - Pocałowałam go i przewruciłam tak, żebym to ja była na górze. Tym razem nie poddałam się tak łatwo, ale w końcu znów znalazłam się na dole, a nie na górze.
-Nie.... powinniśmy poczekać... z... tym do wieczora....? - Spytałam z trudem łapiąc powietrze-
-A takie są zasady?
-W pewnym sęsie.
-Ale mu łamiemy wszystkie zasady!
-Racja... - Usmiechnęłam się i znów zabrałam się do całowania. - Jacob chodzmy na polowanie dobrze?
-Racja. - Jacob przestał mnie całować i pomógł wstać -To chodźmy. - poszliśmy w stronę lasów tropikalnych, które znajdywały się dość daleko od naszego domu, ale dla nas to nie był żaden wysiłek.


-Na co chcesz zapolować?
-No sama ni wiem. Jest tyle możliwości... Co polecasz?
-No nie wiem... Może waż boa, albo jakieś inne dzikie zwierze na przykład, drapieżny kot taki jak tygrys. Tygrysy i węże boa, są na drugim brzegu wyspy.
-Dobrze, możemy tam iść i zapolować, na to i na to.

-Ależ ten tygrys piękny....
-Ness, nie mów mi że zmieniłś zdanie i nie masz ochoty na polowanie.
-No co ty, polowałam jakiś tydzień temu. Nigdy nie zrezygnuje. - Skoczyłam na tygrysa. Szarpał się ze mną tak długo aż w końcu nie skończyły mu się siły, i wypiłam z niego krew. Jacob wszystkiemu się przyglądał, z daleka.
-Możemy wracać do domu.
-Ok, chodźmy. W sumie pewnie jest już dość późno.
-Jestem trochę zmęczona. Jak wrócimy, to wezmę prysznic. Albo lepiej, gorącą kąpiel.
-dobrze dobrze, jak już tak bardzo jesteś zmęczona, to wstań i chodź do domu.
-Ok.  Już idę. - I puściłam się biegiem. Miałam sporą przewagę nad Jacobem, wiec pierwsza byłam w domu. Czekłam na Jacoba w salonie 23 minuty. Jak Jacob wrócił była już 20:41. Jak ten czas leci.


Przepraszam że tak długo nie pisałam, bo aż prawie tydzień, ale nie miałam czasu. Przepraszam też za to, że ten rozdział jest taki krótki. Na przyszłość postaram się pisać o wiele dłuższe.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

      Do zobaczenia!!!
                                                       Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz