czwartek, 31 stycznia 2013

Liebster Award




Hej! Już zabrałam się do pisania następnego posta i, może zdążę go dzisiaj opublikować. Ale nie o tym chciałam wam powiedzieć. Zostałam nominowana do Libster Awartd! Jupi! Jestem z tego powodu bardzo, ale to bardzo szczęśliwa. Nie myślałam że osiągnę coś z tym blogiem.
Już tłumaczę o co chodzi :




















   Jest to nominacja otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za  "dobrze wykonaną robotę". Jest ona przyznawana blogom mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy   odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby,  która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 ( nie można jednak nominować osoby która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań.


Ja zostałam nominowana przez Dominikaaaxx z blogu :
dzien-dobry-renesmee.blogspot.pl.


Moje pytania :
1: Człowiek, wilkołak czy Wampir?
2:Gdybyś była wampirem, piła/pił byś ludzką, czy zwierzęcą krew?
3:Którą postać z sagi zmierzch lubisz najbardziej? 
4: Emmet vs Bella
5: Gdybyś to ty była/był Bellą, to wybrałabyś/wybrałbyś, Jacoba, czy Edwarda?
6: Ile blogów prowadziłaś/prowadziłeś?
7:Który film bardziej lubisz? Zmierzch czy Pamiętniki Wampirów?
8:Jaki jest twój ulubiony kolor?
9:Jakiego koloru są twoje oczy?
10:Wolisz słońce, czy deszcz?
11:Wolisz filmy, czy książki?


Nominuję:
1:bella-edward-i-renesmee.blog.onet.pl
2: renesmee.bloog.pl
3: jacobinessie.blog.pl
4:renesmee-cullen-forks.blog.onet.pl
5:renesmeeijacob.blogspot.com
6:renesmee-cullen-historia-milosci-tancem-pisania.blog.onet.pl
7:zmierzchowapani.interia.pl
8:renesmee-cullen.blog.onet.pl
9:renesmee-cullen-flux.blog.onet.pl
10:dalsze-losy-renesmeecullen.blog.onet.pl
11:oczami-renesmee.blogspot.pl
.  

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział X|| "Złe wieści"

-Jacob, otrzymałam wiadomość od Rose. Volturii..... Wszystko ci wyjaśnię, tylko proszę, pośpiesz się. Nie mamy dużo czasu.
-Och. Oczywiście... Zbieramy się.... znaczy że co? Chcą po nas przyjechać?
-Jacob!
-Ach tak tak. Rozumiem.
Od razu poleciałam po rzeczy. Nie pakowałam wszystkiego. Tylko najbardziej przydatne rzeczy. Zajęło mi to 10 min. Musiałam pomóc Jacobowi, bo widocznie myślał że żartuję!
-Pośpiesz się! Niby tyle godzin, a tak naprawdę bardzo mało czasu!
-Nessie, spokojnie...
-Nie! Jacob, nie rozumiesz?! Wszystko zaczyna się od początku!!! Musimy uciekać! - Jacob już ani razu nie zabrał słowa. Ja też wolałam nie rozmawiać. Całe spakowanie i uporządkowanie, zajęło nam 2 godziny i 35 minut. Zanim odpaliliśmy motorówkę, też minęło trochę czasu, bo aż jedną godzinę! To wszystko prze zemnie... Po co ja się w ogóle urodziłam?!, myślałam. W końcu wyruszyliśmy. Kiedy byliśmy na lotnisku polecieliśmy pierwszym możliwym lotem. W samolocie Jacob niepewnie mnie spytał.
-Ness... Czy... A nie ważne.
-Nie, nie. Jacob, proszę, mów.
-Przecież powiedziałem ze nie ważne!! - siedzieliśmy tak w ciszy przez minutę-
-Ale Jacob, ja...
-Ness, przecież powiedziałem! Daj już spokój! Spo-kój! Rozumiesz?!
-Ta...-Ta-k... - powiedziałam łamiącym się głosem. Jacob nie zdawał sobie sprawy jak bardzo mnie rani tymi słowami. Co ja takiego znów zrobiłam? Chciałam się po prostu dowiedzieć... Odwróciłam się w stronę okna i, uroniłam łzę...
-Prze.... Przepraszam. Nie chciałem... Nie chciałem cie denerwować, a sam się zdenerwowałem... Nessie, płaczesz? -Otarłam sobie łzy bo napłynęło ich jeszcze więcej-
-N... Nie.
-Renesmee... - Ujął moją twarz tak żebym patrzyła mu prosto w oczy, ale i tak spuściłam wzrok. -Ness, nie chce żebyś przeze mnie cierpiała.
-Wiem... - Jacob przytulił mnie do siebie, naprawdę czule- Jacob, mnie po prostu to wszystko przerasta, kiedy się dowiedziałam o tym, wiedziałam że... -Załkałam-
-Nessie, spokojnie... Wszystko będzie dobrze... Chciałem tylko się dowiedzieć o co chodzi... Powiesz mi?
-Powiem. - wyprostowałam się i zaczęłam mu tłumaczyć-
-A więc zadzwoniła Rosale, miała taki głos... - wzdrygnęłam się, na myśl o nim- No mało ważne. W każdym razie powiedziała mi, że Alice miała wizję. Miała wizję o Volturii. Wiem tylko tyle że mogli już dotrzeć na wyspę, i myślę że wracają do Voltery. nie wiedzieli że jesteś we mnie wpojony i twierdzą, że to może być zagrożeniem dla naszej i waszej rasy. Tylko że ich armia strasznie się powiększyła. Ja myślę że nie chodzi im o ciebie i o mnie, ale wyłącznie TYLKO O MNIE. No sam pamiętasz, jak odeszli w obawie że nie dają rady i takie tam... Aro wtedy powiedział że jeszcze wrócą i... myślę że chcą wrócić teraz kiedy mają większe szanse na wygraną....-Mój głos przeszedł w ledwo słyszalny szept. Uroniłam jedną łzę.- I to wszystko przeze mnie... Gdybym nie istniała, nie mieliście by tyle kłopotów i....
-Cicho! Przestań tak mówić! Zabraniam ci! Nie mów tak ani nie myśl!
-Ale to prawda...
-Nie! Czy ty nic nie rozumiesz? Dałaś nam wszystkim największe szczęście na świecie! Dla mnie dałaś wpojenie, przez co cię kocham nad życie! Edwardowi dałaś radość Belli i córkę! Rosale dałaś nareszcie poniekąd macierzyństwo! Esme szczęście Edwarda i Belli! Carlisle, Alice Jasper czują to samo!
-A mama?
-Bella mogła by oddać za ciebie życie!
-Taa... Napewno...
-Renesmee, słuchaj! Bellę, po zajściu w ciążę namawiano do tego, żeby ją usunęła, bo ją zabija. -Co? Byłam w szoku. Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?!- Gdyby nie Rosale, pewnie Carlisle, wbił by jej igłę ze znieczuleniem, Edward cię przytrzymał i by ciebie z niej żywcem wyjęli  i ZABILI! Ale nawet bez Rose, Bella by cię chroniła. Za bardzo cię kochała. Ten pomysł z igłą to ja wymyśliłem... Nawet ja ją próbowałem przekonać, żeby usunęła ciążę, ale mnie nie posłuchała. Prosiłem żeby zrobiła to dla mnie, dla Edwarda, ale nic z tego. Kiedy miała poród... O mały włos nie umarła! Leżała martwa przez trzy dni! Ale nadal cie kochała! I tak jest do dziś! - patrzyłam na niego i wytrzeszczałam oczy- Ness, nic ci nie jest?
-Nie... Tylko jestem... Jestem w szoku.
-Teraz rozumiesz?
-Tak... - Jacob pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. Przez całą drogę już nic nie mówiliśmy. Kiedy już byliśmy pod domem, wybiegła do mnie mama.-
-Renesmee! Dlaczego nie odbierasz? Myśleliśmy już że... - nie dokończyła, tylko przytuliła mnie mocno do siebie-
-Przepraszam, nie słyszałam jak dzwoniłaś.... O co tak dokładnie chodzi?
-Wszystko wam wyjaśnimy, tylko chodźmy do środka. - Pociągnęła mnie za rękę a ja pociągnęłam Jacoba. Zachichotaliśmy. Na górze nie było tylko ośmiu wampirów. Na kanapie siedzieli w czwórkę, Kate, Tayna, Carmer i Elezart.
-Kate, Tayna? Co wy....
-Zadzwoniliśmy po niektórych jak najszypciej. - wytłumaczyła mi Esme-
-Jutro powinni jeszcze przyjechać jeszcze kilka osób. - powiedziała Alice-
-Czyli....
-My już jesteśmy! - Zawołał Beniamin z kuchni, a nie wiedzieć kiedy przytulała mnie Zafrina a po niej Senna.
-Miło was idzieć!
-Nam też jest miło... Ale wystrzeliłaś. Jesteś o pół milimetra ode mnie wyższa. - Zaśmiałyśmy się-
-A więc Volturii chodzi wciąż o ciebie. Chcą zabić ciebie, albo ciebie i Jacoba. - powiedziała Rose-
-I to tyle? - spytał zaskoczony Jacob-
-Tak. Wydaje się mało, ale gdybyś zobaczył ich armię... -powiedziała Esme-
-Wzbogacili się jednak o 102 vampirów które są stworzone do walki. Są tacy jak Felix czy Demetri. Mają też pięciu tropicieli i.... -nie dokończył Edward, bo przerwała mu Zafrina
-Już dobrze dobrze. Poradzimy sobie z nimi.
-Nie był bym taki pewien... - powiedział bardzo cicho Jasper, więc ledwo co go usłyszałam-


Mam nadzieje że podoba wam się historia Nessie. Już niedługo koniec ferii, i znów szkoła (Buu!) ale zaglądajcie jak będziecie mogli na bloga.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

Do zobaczenia!

                                                            Karolina

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział X| "Telefon"

-Ness... Czy ty musisz tak pędzić? Może i jestem wilkołakiem, ale nie biegam jak jakaś pijawka! - żalił mi się Jacob, kiedy w końcu przyszedł do domu. Wzmiankę o "pijawkach", puściłam mimo uszom. -
-Jacob, nie przesadzaj.
-Nie przesadzaj nie przesadzaj... - mamrotał Jacob pod nosem. Nagle zadzwonił telefon. "Telefon?" pomyślałam. Nawet nie wiedziałam, że tu mamy telefon.
-Nie odbieraj...
-Co? Muszę odebrać. Może mama dzwoni. Nie zaczynaj znowu. - podeszłam do telefonu i podniosłam słuchawkę- Halo? Hej mamo. Tak tak, jest pięknie. A co u was? A już, już.. poczekaj włączę głośnik - nacisnęłam odpowiedni przycisk.-
-Jest tam Jacob? Jakoś go nie słyszę, a on zawsze miał dużo do powiedzenia. - powiedziała mama-
-Jestem jestem.
-To dobrze. Co ci się stało? - spytał Jacoba tata- Jesteś zły... Ness ci coś zrobiła - Usłyszałam chichot w słuchawce. Sama zachichotałam.-
-A żebyście wiedzieli... - Jacob wciąż był naburmuszony. Czasami nie mogę z nim wytrzymać. -
-Co, szukacie już nowego lokum? - spytał sarkastycznie Emmet-
-Hę? - nie za bardzo wiedziałam, o co mu chodzi-
-No nie mówcie, że dom po wczorajszej nocy, jeszcze stoi! Och, przepraszam... Może stoi, ale nie on tylko jego ruiny! - Emmet po prostu pękał ze śmiechu.-
- Nie martw się, Emmet. Dom jest nie naruszony.
-Taaa... Oprócz sypialni. - wtrącił tak samo rozbawiony Jacob. Dałam mu sójkę w bok-
-Emmet, daj im spokój. - Chyba Rose, popchnęła Emmeta-
-Kochanie, wyluzuj! - zaśmiał się Emmet- To że rozwalili całą sypialnię, i rozwalą cały dom, bo z każdym dniem, będą niszczyć po jednym pokoju, to nic strasznego.
-No w sumie to masz rację... Ty z Rose, rozwaliliście 10 domów i to pewnie z twojej winy, więc to nic strasznego, prawda? - odpysknęłam-
-Idę na polowanie... - powiedział ponuro Emmet. Wszyscy zaczęli chichotać.
-Nie będziemy wam już więcej zabierać czasu. - powiedziała Esme-
-Nie, nie zbieracie nam czasu, wręcz przeciwnie. Bardzo nam się on duży, a wy go tylko umilacie.- Jacob odchrząknął, jako znak że jemu akurat przeszkadzają.
-Ale już będziemy kończyć. Musimy iść na polowanie.. I znaleść Emmeta.- zaśmiała się Alice-
-Alice ma rację.. Mogło mu ciśnienie podskoczyć - zażartował Jasper-
-To pa.
-pa! - przegnaliśmy się i poszliśmy z Jacobem spać. Byłam już za bardzo zmęczona, żeby powturzyć wczorajszą noc.

   Czas leciał bardzo szybko. Każdy dzień, wyglądał prawie tak samo. Zmieniała się tylko rozrywka. Raz było pływanie, a raz bieganie. Siedemnaście dni po ślubie, rano, o 9:59, zadzwonił telefon.
-Kto dzwoni o tej porze?! - lekko wzburzony powiedział Jacob-
-Nie wiem, odbiorę. - po czym podbiegłam do telefonu i podniosłam słuchawkę.
-Halo?
-Renesme?
-Tak przy telefonie....-Nie dokończyłam bo przerwała mi Rose-
-Musicie szybko przyjeżdżać. Alice miała wizję... Volturii, chce wojny. Wojna będzie. Ich armia bardzo się powiększyła. Musicie szybko przyjechać. Wiedzą że pojechaliście na miesiąc miodowy, i jesteście na tej wyspie. Będą za jakieś... za 10 godzin 35 minut. Musicie uciekać...
-O co im chodzi?!
-Chodzi o to.... Volturii nie wiedzieli, że Jacob się w ciebie wpoił. Uważają, że to jest zagrożenie, dla naszego świata. Szybko, musicie wracać!
-Dobrze, zbieramy się.- Odłorzyłam słuchawkę i poleciałam do Jacoba.-
-Jacob pakujemy się, musimy uciekać!
-Że co?!


przepraszam, bardzo przepraszam że tak długo nie pisałam. Nie mogłam. postaram się to nadrobić.
Pozdrawiam Was Serdecznie!

Do zobaczenia!

                                            Karolina

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział X " Polowanie na Pięknej Wyspie Ness"

Położyliśmy się z Jacobem na dwuch ręcznikach które wcześniej przyniusł Jacob. Ja leżałam na ciemno niebieskim, a Jacob na błękitnym. Słońce mocno grzało, więc szybko wyschliśmy. Między nami, z piasku zrobiłam wielkie serce, a pod nim napisałam Renesmee i.... Kiedy miałam napisać Jacob, Jacob wziął moją rękę i napisał swoje imię. Ja pod spodem (tak dla formalności) napisałam FOREVER.
-Na wieczność.
-Na wieczność. - powiedzieliśmy razem. Jacob pocałował mnie.-
-Ness, nie będziesz miała mi za złe jeśli teraz zniszczę twoją pracę?
-Oczywiście że nie... chociaż.... Nie raczej nie.
-To dobrze. - Jacob pocałował mnie bardzo gorąco. Zniszczył moją piękną pracę i znalazł się nademną. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Znów zaczęłam dyszeć, i znów moje serce łomotało jak szalone.
-Gorąco prawda? -Spytał mnie z sarkazmem Jacob-
-A żebyś wiedział.... - Pocałowałam go i przewruciłam tak, żebym to ja była na górze. Tym razem nie poddałam się tak łatwo, ale w końcu znów znalazłam się na dole, a nie na górze.
-Nie.... powinniśmy poczekać... z... tym do wieczora....? - Spytałam z trudem łapiąc powietrze-
-A takie są zasady?
-W pewnym sęsie.
-Ale mu łamiemy wszystkie zasady!
-Racja... - Usmiechnęłam się i znów zabrałam się do całowania. - Jacob chodzmy na polowanie dobrze?
-Racja. - Jacob przestał mnie całować i pomógł wstać -To chodźmy. - poszliśmy w stronę lasów tropikalnych, które znajdywały się dość daleko od naszego domu, ale dla nas to nie był żaden wysiłek.


-Na co chcesz zapolować?
-No sama ni wiem. Jest tyle możliwości... Co polecasz?
-No nie wiem... Może waż boa, albo jakieś inne dzikie zwierze na przykład, drapieżny kot taki jak tygrys. Tygrysy i węże boa, są na drugim brzegu wyspy.
-Dobrze, możemy tam iść i zapolować, na to i na to.

-Ależ ten tygrys piękny....
-Ness, nie mów mi że zmieniłś zdanie i nie masz ochoty na polowanie.
-No co ty, polowałam jakiś tydzień temu. Nigdy nie zrezygnuje. - Skoczyłam na tygrysa. Szarpał się ze mną tak długo aż w końcu nie skończyły mu się siły, i wypiłam z niego krew. Jacob wszystkiemu się przyglądał, z daleka.
-Możemy wracać do domu.
-Ok, chodźmy. W sumie pewnie jest już dość późno.
-Jestem trochę zmęczona. Jak wrócimy, to wezmę prysznic. Albo lepiej, gorącą kąpiel.
-dobrze dobrze, jak już tak bardzo jesteś zmęczona, to wstań i chodź do domu.
-Ok.  Już idę. - I puściłam się biegiem. Miałam sporą przewagę nad Jacobem, wiec pierwsza byłam w domu. Czekłam na Jacoba w salonie 23 minuty. Jak Jacob wrócił była już 20:41. Jak ten czas leci.


Przepraszam że tak długo nie pisałam, bo aż prawie tydzień, ale nie miałam czasu. Przepraszam też za to, że ten rozdział jest taki krótki. Na przyszłość postaram się pisać o wiele dłuższe.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

      Do zobaczenia!!!
                                                       Karolina

wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział |X "Miesiąc miodowy"

 Słyszałam Jak Jacob wchodzi do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na zamek. Na stołku leżał dwu częściowy stół kąpielowy. Był błękitno-niebieski. Był bardzo ładny. Zanim wyszłam z łazienki, spojrzałam w lustro. Dobrze że to zrobiłam... a może nie... z resztą miałam całe włosy w kołtunach! Były całe rozwalone i potargane. Postanowiłam je uczesać. Szarpałam się z nimi, z całych sił. To była wycięczająca walka. Zbadałam każdy centymetr kwadratowy mojego ciała żeby sprawdzić, czy wszystko wróciło do normy. Kiedy już stwierdziłam że jest okay, otworzyłam drzwi i wyszłam w kierunku plaży. Jacob, czekał na plaży.
-TO co Ness? Wchodzimy?
-A woda jest ciepła?
-hmm... Tego nie wiem, ale za to weim jak to sprawdzić. - JAcob uśmiechnął się zawiadacko-
-O nie nie! A i no spróbuj! - uciekłam od Jacoba, bo wiedziałam że będzie próbował mnie wrzucić do wody. Miałam nadzieję że uda mi się mu uciec.-
-Ness, a kto powiedział że będę cię wrzucał? - Jacob podszedł do mnie i wziął mnie na ręcę, i ruszył w kierunku wody-
-Zostaw mnie! Puszczaj! -  Ciężko określić czy się śmiałam, czy może piszczałam. Możliwe że jedno i drugie.
-Ness, chyba się nie boisz co?
-Boję się!-  Jacob już miał wodę po kolana, ale szedł dalej. -
-Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Sama wejdę!
-Nic z tego. Przy pierwszej okazji uciekniesz, gdzie pieprz rośnie. Idziemy. - Już zanurzyły mi się stopy i czułam już wodę na plecach. Woda, była chłodna. Powinna być ciepła, przecież tu jest 40 stopni (dla nas to żaden problem, przecież sami mamy po 42 stopnie).
-Ja chce wrócić! - pożaliłam się Jacobowi-
-Dlaczego? Przecież woda jest ciepła. - Zakpił ze mnie Jacob-
-Ale mi ciepła. Też mi coś. Wracaj.
-Nie marudź. Puszczę cię dopiero kiedy będziemy mieć wody po szyje. I żadnych ale. - Westchnęłam. Wodę miałam już na brzuchu, i cały czas jej przybywało. Oczywiście, pisknęłam z uwagi na zimną wodę.
-Boże, dziewczyno opanuj się. - Jak miałam się opanować, kiedy zanurzał mnie do zimej wody?! -
-Żebyś się już tak nie męczyła zrobię ci prezęt, zgoda? Nie będziesz już piszczała że jest zimna woda.
-Zgoda, ale jaki prezęt? - Woda sięgała mi już szyi, i nagle Jacob mnie póścił... A w sumie lekko podrzucił do góry, tak że wpadłam do wody z wielkim pluskiem. Byłam oszołowiona. Z tego wszystkiego zapomniałam że muszę się wynurzyć. Jacob chyba zapomniał że jest ode mnie o dobrą głowę wyższy. On miał wodę do szyi, a mnie zakrywała całą. Prędko się wynurzyłam i uczepiłam się kurczowo Jacoba za szyję.
-Zwariowałeś?! To miał być ten twój prezent?! - Krzyknęłam na niego oburzona. Byłam zdyszna. Bardzo zdyszana.-
-Nie złość się. To taki żarcik. Przecież mogłaś się tego po mnie spodziewać.
-Spodziewać?! Jacob, zapomniałeś że jestem od ciebie o głowę niższa?! - Ze zdenerwowania póściłam go, i poleciałam w dół, w czasie wydechu. Jacob złapał mnie pod wodą-
-Eh!!! - Krzyknęłam-
-Masz rację... Nie powinienem... Przepraszam. Głupio mi. - Nie mógł dobrać słów Jacob- Powinienem myśleć... Co ja mówię,  przecież żeby myśleć trzeba mieć rozum... Ja go chyba nie posiadam... W każdym razie, powinienem cię ostrzec... No i wogóle... Głupi jestem i...
-Nie mów tak. - Przerwałam mu- Fakt, nie pomyślałeś, i zrobiłeś to czego... Nie powinieneś robić. Ale nie jesteś głupi! Dla mnie... Jesteś... Najlepszym i najmądrzejszym mężem pod słońcem, nikt nie znalazłby lepszego! I nie ma żadnych ale. - Zacytowałam go. Było mi żal że wbudziłam w nim poczucie winy- Tak naprawdę to moja wina. Przecież to niewinne żarty, a ja zawsze reaguję tak... No to ja jestem głupia, i taka nerwowa i...
-Ness, nie koniec! Nie możesz się obwiniać, i ja też nie. To taka bzdura! Zapomnijmy o tym dobrze?
-Masz rację... O co my się wogóle kłucimy? Mieliśmy pływać więc pływajmy. - Jacob odpowiedział mi swoim pocałunkiem. Przyciągnęłam go mocniej do siebie, przez co Jacob (chodź to dziwne, jak na wilkołaka) stracił równowagę, i polecieliśmy pod wodę. Jacob nie przerwał całowania. Mnie co prawda, zaczynało brakować powietrza, ale nie protestowałam. Jacob w końcu wypłynął na powierzchnie.
-Ness, uważaj trochę.
-Dobrze. - pocałowałam do czule podciągając się, i puściłam. Poleciałam prosto do wody. Z tego co widziałam Jacob spanikował. Bardzo szybko popłynęłam na głębiny. A pływałam bardzo dobrze. Wynurzyłam się, jakieś 100 metrów od Jacoba.
-Tutaj!!! -Krzyknęłam do niego-
-Ness, co to ma znaczyć?! Zwariowałaś?! -Krzyknął do mnie, i popłynął w moją stronę co sił. Trochę mu to zajęło ale w końcu, wynurzył się i złapał mnie w tali.
-Ness co to miało znaczyć?!
-A.. taki mały żarcik. -zachichotałam- Nie złość się. Mogłeś się tego po mnie spodziewać... -zacytaowałam go-
-Ness, daj już spokój.
-Do.... -urwałam w połowie po Jacob zaciongnął mnie pod wodę, i pocałował krótko, ale bardzo czule. Podpłynęłam do koralowca i urwałam mu jedną gałązkę, tak na pamiątkę. Chyba nie złamałam prawa. Wypłyneliśmy w tym samym czasie na powierzchnię.
-To tak na pamiątkę. Chyba prawa nie złamałam, prawda?
-Nie złamałaś, nie mart się. Chodź na plażę, wysuszymy się... A potem pójdziemy na małe polowanie co? Polowałaś kiedyś, na jakieś tropikalne zwierzę?
-Nie, ale bardzo bym chciała. To chodźmy już.
-Dobrze, idziemy - JAcob pocałował mnie napiętnie i popłyneliśmy do brzegu-

Mam nadzieję że się podobało. W Nowym Roku życzę Wam:
12 miesięcy zdrowia, 53 tygodni szczęścia, 8760 godzin miłości, 526600 minut pogody ducha i 31536000 sekund wspaniałej zabawy !
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

Do zobaczenia!
                                           Karolina