poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział XVII "Prywatność"

Jacob biegł jako wilk, i nie spószczał ze mnie wzroku. Gdy staneliśmy, Jake szczekną.
-No co? - zapytałam zdezorientowana-
-Nic... - zachichotała mama- Masz po prostu... stóg siana zamiast włosów.
-Hę? - podbiegłam do oczka wodnego. Mieli racje. Miałąm liście we wlosach, a one same stały jak "stóg siana".-Uch...
-Na co chcesz polować?- spytała mama-
-NA pumy! - zaśmiałam się. Od razu wyczółam pume... a nawiet 3. Pierwasza jakoś mi tak nie smakowała, ale reszta byłą pyszna. Byłąm taka głodna że "zjadałm" 15 pum. Wszystko tak szybko się toczyło że nawet tego nie zauważyłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Teraz nam przyszło tylko czekać, aż Volturii wydadzą ostateczyny wyrok. Możliwe było, że idziemy na pewną śmierć. To wszystko przeze mnie. Oczywiście wszyscy temu zaprzeczają, ale ja wiem swoje. Gdyby nie ja nie było by ani jednego, jedynego konfliktu z Volturii. Z zamyślenia wyrwał mnie Jake, machając mi ręką przed nosem. Nawet nie zauważyłam kiedy dotarliśmy do domu.
-Halo, halo. Ziemia do Ness.
-Mówiłeś coś? -Jake wzniósł oczy ku niebu.-
-Nic. - powiedział z żarzenowaniem, w głosie.- Och Nessie, co ja z tobą mam...
-No co? Co masz ze mną? - powiedziałam lekko wzburzona-
-Wiesz... - powiedział i pocałował mnie czule w usta.-
-Ale co wiem? - droczyłąm się-
-Och, Ness. -pocałował mnie w czoło i weszliśmy do domu. Ku mojemu zdziwieniu, w domu było o wiele więcej wampirów. Nie zanałam ich imion, poznałam tylko Siboan (czyt. Sziwon). "Tato, czy już wszyscy się zjawili? Tak szybko?" spytałam tate w myślach. Skinął głową. "Na pewno ich znam, ale imion, tak czy siak, nie spamiętam, prawda?". Tata zaśmiał się cicho i skinął głową. Nagle przyszedł mi do głowy pomysł. Nie chciało mi się tu siedzieć. Wolałam pobyć sam na sam z Jacobem.
-Mamo?
-Tak?
-Czy... Mogłabym iść z Jacobem do kamiennego domku, a dzisiejszą noc? - Jacob patrzył na mnie zdziwiony-
-Oczywiście, że możecie.
-Należy wam się odrobina prywatności...-Rose, zachichotała. Emmet zaczął się śmiać tak głośno, że cały dom się trzęsł.
-Tak! Prywatności! Potrzebujecie! NA jedną noc?! Może na dwie lub trzy! Esme bedzie zadowolona, że będzie mogła znowu odbudować jakiś dom! - śmiał się Emmet. Warknęłam na niego.-
-Emm, zamknij się! - Jacob pociągnął ,mnie za sobą. W minutę znaleźliśmy się pod domkiem. Bardzo mało czasu tu spędzałąm. U Esme i Carlisla, dobudowaliśmy jedno piętro, gdzie jest sypialnia moja, i rodziców. -
-Nic tu się nie zmieniło.
-Masz racje Ness. Ale przyznam ci, że nieźle to wykąbinowałaś. No wiesz... Zapalimy kominek?
-Ok. - Jake poszedł i zapalił kominek. Usiadliśmy na kanapie.
-Czy to możliwe? - spytałam-
-Ale co?
-To wszystko.
-No chyba tak.
-Nie mogę w to uwierzyć, przyjechaliśmy z wyspy dopiero dziś, a już tyle się wydażyło.
-No. Też ciężko mi to pojąć...- Jacob powędrował dłonią na moją talie, a potem na biodra. Przeszył mnie przyjemny dreszcz. Jake, przeciągnąłnosem po mojej szyi.
-Może.... Sypialnia nie będzie lepasza?
-Wiesz, w sumie to tak, ale jak zniszczymy, tylko ten pokój, to może nam jeszcze pozwolą tu przyjść.
-Racja... -Jacob chwycił mnie za włosy, i przyciągnął do siebie. Jego usta odnalazły moje, z żarliwością, której niedaleko było od brutalności. Nie zauważyłąm nawet że stoimy. Chwycił mnie za ramię tak że na moment straciłam równowagę. Przyciągną mnie do siebie. Jego rozżażona dłoń, chwyciła mój nadgarstek i szarpnięciem zmusiła, do objęcia jego szyi. To samo zrobił z drugim nadgarstkiem. Jego usta oderwały się od moich. Wpierw muskał muj policzek, potem szyje, obojczyk, i musnął płatek mojego ucha zębami. przeszedł mnie po raz kolejny dreszcz. Dysząc ciężko, ponownie wpił się w moje usta. Było mi bardzo, ale to bardzo gorąco. Złąpałam tyle jego kruczoczarnych włosów, ile tylko mi się mieściło w garści. objęłam go w pasie nogami. Jacob, zaniósł mnie do mojego pokoju i rzucił na łóżko. Jego rozognione ręce, znów znalazły wgłębienie na biodrach. Wygięłam się w łók. Dotykałam ciałą Jacoba. Byłam ciałem Jacoba. Byliśmy teraz jednym ciałem. Jedną duszą. Nagle usłyszałam, jak nasze ubrania targane, lądują na ziemi. Przyciągnęłam Jacoba bliżej - niby to ja byłam silniejsza od niego, ale gdyby się przyłożył, to on by był silniejszy-. Jacob, zrozumiał o co mi chodzi. Naparł na mnie z jeszcze większą siłą. Był w transie. JA w ten trans miałam zaraz wejść. Nigdy nie pragneliśmy się tak bardzo jak teraz. Jacob właśnie się przyłożył. Jęknęłam. Zabolało. Jacob zwolnił tępo, i odsunął się ode mnie.
-Przepraszam, Nessie. Nie panuje nad sobą... - Jacob zaczął już odchodzidź za daleko ode mnie. Przyciągnęłam go do siebie, wkładając w to tyle siły ile tylko miałam. Opierał się, cały czas się opierał, ale w końcu się poddał. Jego wargi naparły na moje i zaczeło się od nowa. Jacob był ostroży, aż za bardzo.
-Jacob... - trudno mi było go poprosić o tą rzecz-
-Tak Nessie?
-A nic nic...
-Ness, mi możesz powiedzieć.
-Jacob nie....
-Tak? - spóściłam wzrok-
-Jacob, nie ograniczaj się, bo raz jęknęłam bo ja... - nie dokończyłam, bo Jacob zaczął mnie całować bez żadnych ograniczeń. Było mi bardzo gorąco. Obaj dyszeliśmy. Jacob znów musną płatek mojgo ucha zębami, i ja znów zadrżałam.
-Dobrze..... - szepną mi do ucha Jacob-


Przepraszam, że tak zaniedbuje tego bloga, ale mam tyle na głowie. Postaram się pistać troche szybciej.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

 Do zobaczenia!

                                         Karolina

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział XVI "Dar"

-W sumie nie wiem jak ten dar nazwać.... - stwierdził Elezard- Porażający zanik pamięci.... Coś w tym rodzaju.
-Ale, jeszcze raz o co chodzi... Jaki dar? - spytała Nika-
-Edward, zaraz nam wszystko wytłumaczy. - powiedziałam-
-Może lepiej niech Elezard to zrobi? - spytał Carlisle- On to chyba lepiej wytłumaczy.
-A więc - powiedział Elezard po krótkiej pauzie- Masz tak jakby dwa dary, ale powiązane z sobą.
-Hę?
-Daj mi dokończyć. Masz dar... Możesz wyczyścić komuś pamięć, lub komuś coś wpoić. Ale... Możesz też rozciągać tarczę, a kto tej tarczy dotknie, zostaje odepchnięty, i zapomomina co się przed chwilą stało.
-Och! - wyrwało się Nice- Ale.... Ja... Ja nawet nie wiem, jak się tym darem posłógiwać!
-Słuchaj, swoje talenty można rozwijać. A ty   się musisz nauczyć. Ja nie umiałam... Nawet nie wiedziałam jak się posługiwać tarczą mentalną, ale się nauczyłam, i teraz mogę obiąć ją.... Stąd gdzieś to Liceum. Tak mniej więcej. - wytłumaczyła jej spokojnie Bella- We wszystkim pomagałą mi Kate. I teraz i tobie pomoże, prawda Kate?
-Oczywiście.... -powiedziała z udawaną radością- Nika, chodź. Najpierw musisz.... CZy ja wiem... Musisz skoncentrować się na tym, co chcesz komuś wpoić lub co chcesz mu wyczyścić.... Emmet! Chodź, będziesz świnką doświatczalną!
-Chyba żartujesz! Nigdy w życiu. Sama bądź świnką doświadczalną! - Emm był rozłoszczony-
-Przykro mi, ale ja jestem chwilowo nauczycielką, więc sam rozumiesz. Mus to mus.
-A Edward?!
-Przepraszam że się wtrącę, ale ja już kiedyś byłem świnką doświadczalną Kate, i jestem na Emeryturze. -wtrącił Edward, chichocząc-
-No ale...
-Nie ma ale! Stawaj tam! - rozkazała Emmetowi Kate-
-No dobra... Będzie boleć?
-Teraz nie, ale przy tarczy... Możliwe.
-Uch!
-Emmet, wszyscy wiedzą że się bardzo cieszysz, nie ukrywaj tego. - powiedziałam żartobliwie do Emmeta-
-Emmet, wszyscy wiedzą że się bardzo cieszysz, nie ukrywaj tego. -potrzeznił mnie Emmet, zmienionym bardzo wyskokim .... wręcz piszczącym głosem. Wzniosłam oczy ku niebu-
- Niko skoncentruj się. Wpój Emmetowi, że jest... Francuskim dżentelmenem? - Emmet warknął. Nika maksymalnie skupiona, dopiełą swego. Emmet, zaczął wyrzucać z siebie różne francuskie zdania.
-Salut état​​. Je vous connais? -(PL: Witam państwa. Czy my się znamy?)
-Oui, oui, nous nous connaissons. Trop bien. - odpowiedział mu tata  -(PL: Tak, Tak znamy się. Aż za dobrze)
-Alors, où nous nous sommes rencontrés? À la tour ... Eiffel -(PL: Gdzie w takim razie się poznaliśmy? Pod wieżą... Eiffel?)
-Non, non. C'est toute une histoire. Tu es un vampire. Avez-vous le nom de Emmet. Ne soyez pas nerveux ... Nika, je suis sûr que votre mémoire sera de retour bientôt. Rose, un record, tout ce que vous verrez - (PL:Nie, nie. To dość długa historia. Jest pan wampirem. Ma pan na imie Emmet. Niech się pan nie denerwuje... Nika, na pewno zaraz przywróci ci pamięć. Rose, to nagrywa, więc wszystko zobaczysz.)
-Oh! Dire quoi? Je veux dire, permettez-moi de rétablir la mémoire. Je pense que le rêve ...-(PL:Och! Że co? Znaczy niech przywróci mi tą pamięć. Ja chyba śnie...) Wszyscy się śmiali.
-Niko, a teraz przywróć mu łaskawie pamięć. - poprosiła Esme. Widocznie też znała francuski. Po raz kolejny Nika się maksymalnie skupiła. Emmet otrzeźwiał.
-Co... Co się stało? - spytał zdezorientowany-
-Nic się nie martw. Byłeś francuskim Dżentelmenem. Nakręciłam film, chodź zobaczysz... Albo nie. Nakręce jeszcze jak będzie cie tarcza odpychać! - zachichotała Rose-
-Niko, teraz spóbuj, wypchnąć, tą ową tarczę, przed siebie. - powieziała Kate. Przed niką coś się pojawiło. Emmet do niej podszedł i odleciał, gdzieś tak z pięć, sześć metrów od niej i uderzył w drzewo.
-Co.. Co... Co.... Je... Co jest? - dukał Emm. Domyśliłąm się że to efekt szoku, jaki wywołała tarcza. Takie porażenie prądem.
-Nic. Teraz chodź obejrzymy film. - ponownie zachichotała Rose. Emmet chętnie poszedłza nią.
-Ja się jej boje! - poiwedział sarkastycznie Jacob i zaraz zaczął mówić coś dziwnego-
-No me pareció alegre? - (PL: CZy zastałem Jolke?) Posłałam Nice drwiące spojrzenie. Wszyscy zaczeli się śmiać. Jake otrzeźwiał.
-Co to było?!
-Nic. Po prostku skoczyło ci ciśnienie Jake. -zaśmiałam się-
-No wiecie co! Bo się obraże.
-Jake, nie przesadzaj.
-Chodźmy na polowanie, dawno nie polowaliśmy... Ty nie polowałaś. Nie jest jeszcze późno. Może Bella by jeszcze z nami poszła?
-Dobra. Mamo, idziesz? - spytałam-
-No oczywiście że ide. -i poszliśmy... A raczej póściliśmy się biegiem w ścianę lasu...

Napisałam. Widziałam wasze komentarze. Szczerze.... No wzruszyłąm się ;p. Dzięki wielkie, że.... No daliście znak życia. Już mi brakuje pomysłów :) . Postaram napisać się następnego posta, jak najszypciej. Mam nadzieję, że zmiana języków, się podobała.
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

Do zobaczenia!

                                Karolina! 

czwartek, 14 lutego 2013

♥♥♥Walentynki♥♥♥

Z okazji walentynek, chiałam wam złożyć serdeczne życzenia. Dużo miłości, zdrowia i szczęścia. Niech wam uśmiech z twarzy nie znika!


      
                   ♥ ♥ ♥ ♥              ♥ ♥ ♥ ♥
               ♥               ♥       ♥             ♥
              ♥                     ♥                 ♥
              ♥                                       ♥
               ♥                                    ♥
                 ♥                                ♥
                    ♥                           ♥
                       ♥                     ♥
                           ♥              ♥
                               ♥      ♥
                                   ♥

                                                                

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział XV "Nika"

Siedzieliśmy w salonie, czekają na tatę Jaspera i... Nike.
Mama z Jacobem siedzieli naprzeciwko mnie, na podwujnej kanapie i co jakiś czas wymieniali zdania. Carlisle, Esme i Rosale, rozmawiali rozmawiali o dzisiejszym zdarzeniu. Emmet siedział wśród naszych gości. Najczęściej rozmawiał z Kate i Zafriną. Nagle podbiegła do mnie Alice i usiadła koło mnie.
-Nessie, co tak siedzisz i nic nie robisz?
-Alice, a co ja mam niby robić?
-No... Masz rację. Głupie pytanie. Tego pytania nie było, ok?
-ok.
-o czym myślisz? - spytała po chwili ciszy-
-To był tekst taty. - uśmiechnęła się- Myślę o wszystkim naraz... A szczególnie o Nice.
-Jak bym nie wiedziała - uśmiechnęłam się do niej blado-
-Alice?
-Tak?
-Jak myślisz, jak to będzie dalej?
-Nie wiem... Ale...
-Wszystko będzie dobrze? Alice, prosze.
-Masz racje, to nie ma sęsu. Wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję że będzie dobrze, ale ciężko mi stwierdzić, jak będzie naprawdę...
-Alice?
-Och... tak?
-Naprawdę bardzo cię kocham.
-Wiem to! Ja ciebie też kocham... A z resztą kto by cię nie kochał?....- przytuliła mnie Alice. Usłyszeliśmy jak ktoś... A raczej ktosie idą na górę- do nas- Edward siadł koło mamy, i przelotnie pogłaskał mnie po głowie. Jasper stał koło Niki, daleko, bardzo daleko od nas. Jacob usiadł kołomnie i przyciągnął do siebie.
-Hej....-powiedziała nieśmiało Nika-
-Witaj! - odpowiedziała Esme-
-Cześć...
-Czy... Mogła byś się... No zrozum boję się że na ciebie się rzuce i...
-Niko, musisz do Ness... Renesmee przywyknąć! To że jesteś nowo narodzonym, nie zwalnia cię, do panowania nad sobą...
-Ale ja....
-Nie przerywaj!.Musisz się kontrolować. Bo inaczej będziemy musieli...
-Dość! Nika nic mi nie zrobi! Właśnie próbowała wam powiedzieć że się kontroluje. Dajcie już spokój! Nika. Siadaj. Tu. Koło mnie. - poiwedziałam stanowczym tonem.
-Nessie, może to nie najle..... - powiedział Jacob. Martwił się o mnie... Jak zawsze.-
-Zamknij się Jacob! - powiedziałam - oczywiście w żarcie-
-Już siedzę cicho.
-To się cieszę.
-I to mi się podoba! Co nie Rose? - zachichotał Emm-
-Tak, nareszcie odpowiednie taraktowanie kundli! Ness, Brawo! - zawtórnała mu Rose. Przewróciłam oczmi. Nika podeszła i nieśmiało usiadła koło mnie.
-Opowiedz nam coś o sobie.- Zachęciła ją Esme-
-Coż... Nie wiele pamiętam... -zrobiła dość długą pauze- Urodziłąm się w 1998r. 19 lipca W... gdzieś w Waszynktonie... Później przeprowadziłam się z rodziną do Włoch. Moi rodzice byli zapracowani, ale zawsze znajdywali dla mnie czas. Miała też brata, ale wyprowadził się z domu w wieku 25 lat. Moi rodzice byli bardzo bogaci... Pamiętam że mama miała na imie Sara, a tata... Cyba Mark... albo.... Nie, Nie wiem. Miałam bardzo dużo przyjaciół. Nie patrzyli że jestem bogada, tylko jaka jestem w środku. Była w klasie prymuską. Ja i moi rodzice byliśmy dumni. Żyłam jak w bajce! Pewnego weralnego wieczoru, moja przyjaciółka robiła impreze. Trwała do 2:31 w nocy. Kiedy wracałam do domy - a do domu miałąm jakieś półtorej godziny drogi- było bardzo ciemno i nagle ktoś mnie popchnął. Przedemną stał żąd czarnych postaci. Chciałam uciekać, zaczęłam krzyczeć "pomocy, ratunku", ale nikt nie przyszedł.... Bałam się. Zaciągneli mnie do ciemnego zaułku bez wyjścia. Rzucili mnie o ziemię z całej siły. Krzyczałam jeszcze głośniej. Powiedzieli żebym przestałą krzyczeć, to niestanie mi się krzywda. Zanieśli mnie... Gdzieś i tam wytłumaczyli mi czym się stane. Teraz nie krzyczałam... Teraz błagałam o litość. Kiedy mnie ugryźli, krzyczałam tak głośno, jak tylko mogłam, a oni tylko się śmiali. Miałam dość. Chiałam wrócić do domu, do rodziny. Nie mogłam w to uwierzyć. Chciałam umrzeć! Dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam? Kiedy męczarnia się skończyła bardzo chciało mi się pić. Powiedzieli że muszę wytrzymać jeszcze dzień. Tylko ja. Zaczęłam przypatrywać się moim rodzicom. Mama zmarła razem statą, bo załamali się i serce im pękło... Pytałam się dlaczego muszę ich słuchać, za takie pytania torturowała mnie, taka dziewczyna, Jane. Kilka razy próbowałam uciec. Jane torturowała mnie dłużej, i dotkliwiej. Później kiedy tłumaczyli, wykorzystałąm sytuację i pognałam do was. Szukałam was dobre 5 dni. No i tak znalazłąm się tu.
-Co za historia... - podsumowała Rose-
-Co za dar! - wykrzykną Elezard-
-Jaki dar? - spytała zderorientowana Nika-
-Cóż, Elezard ma dar wyczówania darów... Ale ma też podzielną uwagę. Podczas twojej chistori rozgryzał twój dar. Ale oczywiście słuchał - wytłumaczył jej Edward, i posłał Elezardowi złośliwy uśmieszek-
-Chodźmy na dwór. Wszystko ci wytłumaczę. - I poszliśmy w stronę wyjścia.-

Ufff. Skończyłam. Mam jedną prośbę. Nie wiem kto tego bloga jeszcze czyta i w ogóle zagląda na niego. Proszę o zostawianie komentarzy. Nie wiem czy jest sens tego bloga prowadzić. Jeśli nikt go nie czyta, usune go, bądź przestanę prowadzić. Dziękuję. :)
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

Do zobaczenia!

                                   Karolina!

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział X|V "Gość"

Wszyscy już przestali grać, wesołą rodzinkę. Teraz wszyscy się krzątali i ustalali kto gdzie ma stac, co robić, bądź co zrobić:
-...na samym przodzie będzie stać, Edward, Carlisle i Jasper. W drugim rzędzie będzie stać Emmet, Rosale, Esme i Alice. - podsumowała Bella.- Ja z Jacobem będziemy stać przy Nessie.... i niech stanie jeszcze Seth. Tak dla pewności.
-Masz racje. - powiedział Jasper- Może... raczej na pewno będzie ciężko ją powstrzymać. Skoro ma tak silne pragnienie potrzebna może być nam reszta sfory... Jacob? - Spojrzał na Jake'a-
-Załatwione. Seth, leć ile sił w nogach... Mamy mało czasu.- zakomenderował Seth'owi Jacob.
-Się robi! -odkrzykną Seth, i ani się obejrzałam, a już biegł na czterech łapach.-
-Ten nasz gość,  jest dziewczyną i to bardzo młodą. Góra 15, 16 lat. A i.... Nasz gość nie został stworzony dzić, czy dzisiejszej nocy... został stworzony wcześniej, lecz prawdopodobnie Kajusz, zakazał im polowania i powiedział że za dzień dwa to minie, opowiedział wszystko o nasz gość nie wytrzymał i uciekł...
-Alice, kiedy dokładnie został stworzony? - spytał Jasper trochę zdenerwowany-
- Pięć dni temu...-odparła Alice-
-Dlaczego nie powiedziałać nam o tym wcześniej?!
-Ta wiza pojawiła się przed chwilą, Jazz.
-A więc kiedy ona przyjdzie?
-Za minutę.
-A więc na swoje pozycje!- rozkazał Jazz i zaczął wszystkich ustawiać i wszystko tłumaczyć. Nie zwracałam na to co mówi uwagi. Bałam się o Jacoba. Byl w ludzkiej postaci, i mógł nie zdążyć się zmienić w razie potrzeby... Ech! Przed naszym domem ukazała się sfora. Edward zaczął tłumaczyć i tak dalej. Martwiłam się o wszystkich! o mamę i tatę, Carlisla, Emmeta (chodź tego mogłabym zostawić...), Rose, Esme, Jacoba'a i Alice! o tą drobniutką Alice! O Jaspera się nie martwiłam, bo zna bardzo dobrze się na walce. Bałam się jak to się wszystko potoczy... Moje rozmyślania przerwał Jacob.
-Nessie, nie mart się. - powiedział gładząc mnie czule po policzku.-
-Łatwo ci mówić...
-Ness wszystko będzie dobrze i...
-Jacob, tylko nie mów że będzie dobrze, bo nie jest dobrze! -jęknęłam-
-Renesmee, jest nas tak dużo, że damy sobie radę! Najwyżej podrzemy tę pijawkę na kawałki, i nic ci nie zrobi. Nessie... -Jacob przytulił mnie do siebie. Po policzku spłynęła mi jedna jedyna, maleńka łza. Jacob zręcznie ją wytarł. Doszłam w końcu do siebie.
-Ness... Nadchodzi, tylko spokojnie.
-jacob, jestem spokojna. - Jacob zmusił się do uśmiechu. Na polanę, wbiegła czarno włosa dziewczyna. Tak jak mówiła Alice, była bardzo młoda i... piękna. jej tęczówki, czerwone. Czerwieńsze, od wszystkich jakie widziałam w swoim życiu. Musiała być naprawdę, ale naprawdę bardzo głodna. swidrowała mnie wzrokiem. Z jej gardła dochodził głośny charkot. Przyjrzałam się jej uważnie. Włosy miała długie, do pasa i były czarne i gładkie. Skórę miała białą jak śnieg, a nawet bielszą. Miała na sobie czarne spodnie i czarną bluzkę z krótkimi rękawami, zamiast czarnej peleryny. Była szczupła. Była po prostu piękna... Tylko te tęczówki... Jakie ona musiała mnieć cudowne życie, zanim... zanim stała się wampirem. biedna dziewczyna. Teraz stała nieruchomo i wpatrywała się w nas. Kate już szykowała rękę żeby porazić ją prądem. Edward skinął głową w strone Carlisla. Carlisle wystąpił w przut, a wrazz nim Edward i Jasper.
-Witaj! - powiedział Carlisle. Ona odpowedziała warknięciem... Głośnym warknięciem.
-Powiedz nam jak masz na imię?- spytał Jazz-
-A co cię to obchodzi?!!!- syknęła dziewczyna-
-Tylko spokojnie. pomożemy ci. Można panować nad pragnieniem. Daj sobie pomuc.- Dziewczyna trochę się uspokoiła.
-Powiesz nam, jak masz na imię?
-Mam na imię Nika. Większość osób tak na mnie mówiło, ale niektóży mówili Nicola bądź Nikisza. Najczęściej Nika. to moje pełne imie. Teraz... Znaczy Volturii, mówili na mnie... Parakseda. Dziwne... Ale mówiliście coś o tym pragnieniu... Jak wy to wytrzymujecie!- rozzłościła się Nika- Przepraszam... ale.... uch.... Czy ona może się trochę odsunąć, lub niech ktoś ja zasłoni. - powiedziała przez zaciśnięte zęby i złapała się za głowę.
-Niko, mam dar kontrolowania emocji. pomogę ci. My uczyliśmy sie panować nad pragnieniem, i udało nam sie. Tobie też się uda ale musisz dać sobie pomóc.
-To wy nie polujecie?! -powiedziała zaskoczona Nika-
-polujemy. Ale nie na ludzi. Tylko na zwierzęta.
-Zwierzęta?! przecierz nie zaspokajają pragnienia! Nie są tak smaczne i...
-po pewnym czasie staja się dość dobre.
-Naprzykład pumy smakują podobnie do ludzi-wtrącił Edward- Tak możesz. - odpowiedział jej na zadene myślą pytanie-
-co? skąd wiesz że?
-mam taki dar. Każdy wampir ma dar. Ty też, tylko tego jeszcze nie wiesz. Ale się dowiesz. - Nika pobiegła na drzewo i siadła na najwyższą gałąź.
-Przepraszam, ale mi ciężko. Czy.... Możemy iść na to polowanie. Jestem bardzo głodna i bardzo mnie pali w gardle... - odruchowo złapała się za gardło- proszę...
-Dobrze, już idziemy. -powiedział Jasper- Emmet, chodź.
-Gdzie i na co będziemy dokładnie polować?
-Będziemy polować w lesie, daleko od szlaków. A zapolujemy na... Pumy. one napewno ci pomogą
-Dobrze... Nic mi nie zrobićie, prawda? Nie zabieracie mnie po to do lasu z tym osiłkiem?
-Nie obawiaj się...
-A ja mam na imię Emmet. - obruszył się Emm. Nika wraz z Jasperem i Emmetem pobiegli w stronę lasu. Nika okazała się bardzo miła... Jak na razie. przytuliłam mocno Jacoba do siebie.
-A nie mówiłem? - spytał drwiąco Jake-
-och Jake, przestań. - przytuliłam go mocniej do siebie, a on pocałował mnie czule... przy wszystkich!
-Mamo... - przytuliłam ją z całych sił-
-Wiem Renesmee... poczekamy na nich w domu. Nika na pewno poczuje się lepiej i stanie po naszej stronie. Elezard pomoże nam odkryć jej talent i załatwimy tych Volturich! - Jacob wraz z Alice parskneli śmiechem. poszliśmy do domu, i czekaliśmy na naszą Trójkę.


przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam czasu. :) Mam nadzieję że mi wybaczycie. :)
Ten rozdział dedykuje mojej przyjaciółce Nicoli. Czasami mnie tak wnerwia, że idzie się załamać, ale i tak ją uwielbiam. To najlepsza przyjaciółka pod słńcem!
Pozdrawiam Was Serdecznie!!!

Do zobaczenia!

                                             Karolina

Rozdział X||| "Wizja"

Siedzieliśmy w salonie i niektórzy "oglądali" telewizję. Ja się ciągle wierciłam. Nie mogłam się uspokoić. Jacob, grzebał w lodówce, poszukując smakołyków.
-Ness, spokojnie. - powiedział spokojnym i łagodnym tonem Jasper. Tak naprawdę, najbardziej lubię Jaspera, bo on jest zawsze taki spokojny i miły i.... Umie mnie uspokoić. Przez jego magiczne zdolności, można stać się jego "niewolnikiem" i nawet tego nie zauważyć.
-Łatwo ci mówić... - udałam że jego zdolności, nie uspokajają mnie-
-Ness, przecież dobrze wiesz, że będzie dobrze.
-Jakbym teraz czytała książkę dla pięciolatków, może bym w to uwierzyła - powiedziałam obojentnym tonem.  Reszta domowników udawała że nas nie słucha, ale przecież przy tak dobrym słuchu i przy takiej sytuacji to nie jest możliwe.-
-Ness. Będzie dobrze.- Jasperowi udało się mnie uspokoić. Broniłam się jak mogłam, ale.... No nie wyszło.
-Wiem. Ale wiem też, że to twoja sprawka.... -Jasper, wraz z Kete, zachichotali-
-No co?
-Nic, nic.... -powiedziała Kete-
-Musicie uzupełnić zapasy lodówki.... Bo... ktoś... Mam namyśli mnie, właśnie ją oprurznił- powiedział z jedzeniem w buzi Jake. Teraz Brał z półki pięć paczek chipsów, a Seth, zdążył wziąć tylko dwie... Ale skąd Seth się to pojawił? Może już był tu wcześniej?
-Jacob, czy ty naprawdę musisz się tak obiadać?! Już niedługo nie będziesz miał tylko długiej sierści jako wilk, ale też wielki brzuch! - powiedziała z sarkazmem Bella-
-No bez przesady, okey? Nie jestem gruby! - powiedział oburzony Jacob-
-Jeszcze nie... - zachichotała Rosale-
- Jak zająć czym blondynkę na cały dzień? Rose, wiesz? -spytał Jake- Zaprowadzić ją do okrągłego pokoju i powiedzieć żeby usiadła w kącie.
-Ten kawał opowiadałeś dwa miesiące i dwa dni temu. Przynudzasz. Zmień kanał. - powiedziała Rose i siadła koło Emmeta.
-Brawo kotku. -skwintował Emmet ze śmiechem "wyczyn" Rose. Ona zaś dała mu ledwo widzialaną sójkę w bok-
-Ech, przesadzasz... -powiedział naburmuszony Jake. Wszyscy zaczeli się śmiać. Wszyscy oprócz mnie. Jak oni mogli zachowywać się tak naturalnie i swobotnie, kiedy już niedługo mieli przyjść po nas Volturi?! To nienormalne! Skąd to nastawienie? CZy ja o czymś nie wiem? Edward spojrzał na mnie, i usiadł koło mnie, kiedy właśnie rozgrywało się siłowanie na ręce w którym brali udział dosłownie Wszyscy!
-Czyżby nie podobało ci się to, że wszyscy są spokojni?- spytał mnie tata-
-Nie.. nie o to chodzi. Za niedługo mają tu przyjść wolturi, a tu nie ma nawet cienia nerwów!
-Ness...
-Wiem, wiem. Nie ma się czym przejmować ale mam takie przeczucie że... Że stanie się coś, może nie na tyle złego, tylko niebezpiecznego.
-Nic takiego się nie stanie. Zobaczysz. - powiedziawszy to tata pogłaskał mnie po głowie. ALice przyszła z kuchni, niosąc Kolejną paczkę Chipsów dla Jaka i Seta. Kiedy była już blisko upuściła miskę i przewróciłą się za kanapę-
-Alice! - krzyknęłam. Jej oczy były już gdzie indziej. Miała wizję.- Alice! Alice!
-Spokojnie. - powiedziała Zafrina ciepłym tonem. Alice powróciła.
-Będziemy mieli... Gościa.- powiedziała Alice-
-Gościa? - spytałam
-Volturi stworzyło kilku wampirów i mieli wampira z darem opanowywania pragnienia, dlatego nowonarodzeni, nie mieli żadnych problemów z kontrolą. Jeden wampir... A raczej wampirzyca im się wymknęła i zmierza w naszą stronę. Jej pragnienia jeszcze nie opanowali... Ale wie wszystko. IWe gdzie dokładnie mieszkamy, że mamy pomoc wilkołaków i że Ness... Jest w połowie człowiekiem i że też pachnie apetycznie. Z tak silnym pragnieniem, brzybędzie tu za jakieś.... jakieś... 11 minut.
-Co zrobimy? - spytałam -
-Postaramy się ją uspokoić. Ją i jej pragnienie. Może będzie chciała współpracować. Napewno ma jakiś dar i może się przydać. ALe najpierw musimy jakoś ochronić Nessie. - Powiedział Carlisle-
-Zajmiemy się tym z Jacobem - Powiedział Emmet-

To tyle. W mojej histori pojawi się nowa postać, ale niczego nie zdradzę. Mogę mieć opuźnienia w publikowaniu postów, bo mam kupe roboty w szkole.
Pozdrawiam Was Serdecznie!

Do zobaczenia!

                                          Karolina